Zimowy Beskid Śląski
Dalej pojechaliśmy samochodem na Równicę, (jadąc w kierunku Wisły zjazd w prawo, z ulicy 3-go Maja, kilkaset m za Rynkiem). Najpierw pojechaliśmy na szczyt, droga nie była ośnieżona więc nie było problemu. Na górze parking płatny. Zobaczyliśmy tor saneczkowy, kilka karczm, schronisko górskie i oczywiście piękne zimowe widoki, choć ciężkie od wiszących dość nisko chmur. Zjeżdżając ze szczytu odbiliśmy jeszcze w kierunku Ustronia Zdroju z popularnymi piramidami (hotelami) i Leśnym Parkiem Niespodzianek, gdzie można zobaczyć ptaki drapieżne i nie tylko.
Potem powrót na 3-go Maja i dalej w kierunku Wisły, pod dolną stację kolejki na Czantorię. Tu wyciągi szły pełną parą i narciarze szusowali na stoku. Fajny widok 🙂
Po Czantorii ruszyliśmy do centrum Wisły, ale tylko na krótki spacerek po deptaku i nad Wisłę, bo koniecznie chcieliśmy zajrzeć jeszcze do Brennej, a niebo co chwila zasnuwało się ciemnymi chmurami. Niestety musieliśmy zrezygnować z zobaczenia nowej skoczni w Wiśle Malince w zimowej scenerii. Szkoda.
Do Brennej zajechaliśmy drogą przez Lipowiec. Centrum było nieco ospałe, wyciąg Pod Starym Groniem akurat nie był czynny, ale przez to można było poczuć tutejszą atmosferę pełną spokoju. W lato pewnie jest tu pięknie. Zupełnie inaczej było w Ośrodku Narciarskim WęgierSki, za centrum. Niby zupełne odludzie i koniec dróg w jakimkolwiek kierunku, a miejsce to tętniło życiem i białym szaleństwem. Właśnie takich widoków oczekiwałam na tej wycieczce, bo rzadko mamy okazję być w górach zimą 🙂