Słowacka Orawa
Na wycieczkę wyruszyliśmy spod Żywca. Po przekroczeniu granicy w Korbielowie (wystarczyły dowody osobiste) podążyliśmy trasą nr 521 nad Zbiornik Orawski z racji wielkości nazywany słowackim morzem.
Taka typowa plaża z atrakcjami przygotowana jest w Namiestowie (Namestovo), ale my wybieraliśmy bardziej ustronne miejsca, by w ciszy porozkoszować się tym wodnym światem. Po jeziorze kursują statki wycieczkowe przewożące turystów na wyspę - pozostałość dawnej wioski, która spoczywa na dnie.
Zostawiając za sobą jezioro, zyskując natomiast nową wierną towarzyszkę podróży - rzekę Orawę, zmierzamy do Twardoszyna (Tvrdosin), a dalej do Podbieli. Tutaj możnaby odbić w kierunku Zuberca z ciekawym Skansenem, my poprzestaliśmy jednak na Podbieli, gdyż tu też można poczuć się jak w skansenie - rzędy pięknych drewnianych chat przenoszą nas do wcześniejszych wieków. Ludzie tu mieszkają a i na nocleg można się zatrzymać w tych "żywych zabytkach". Takie budownictwo można spotkać w wielu miejscach na Orawie. Zadziwił mnie dobry stan tych chałup, które nadają temu regionowi niesamowitego klimatu.
W Górnej Lehocie (Horna-Lehota) omal nie skusiliśmy się na spływ Orawą, która poniosłaby nas pod Orawski Zamek (Oravsky Hrad). Ta fantastyczna twierdza zbudowana na szczycie skały (112 m) pionowo opadającej ku rzece znajduje się w miejscowości Orawskie Zamki (Oravsky Podzamok).
Aby ją zwiedzić, trzeba trochę nastać się w kolejce, gdyż każdego dnia rzesze turystów pragną wspiąć się na zamek. No ale nic w tym dziwnego, gdyż jest to największy i najpięknieszy zamek na Orawie, stanowiący narodową pamiątkę kultury Słowacji, a widoki z góry są przednie.
Budowla składa się z zamku dolnego, średniego i górnego, którym towarzyszą bramy, wieże i pałace. W pomieszczeniach zamkowych znajduje się ciekawe Muzeum Orawskie, a zwiedzanie dodatkowo urozmaicają pokazy walk rycerskich, dzikich ptaków oraz koncert muzyki dawnej.
Po Orawskim Zamku ruszyliśmy jeszcze dalej, do Dolnego Kubina, ale nic ciekawego tam nie znaleźliśmy, a może nie najlepiej szukaliśmy.
Wracając mogliśmy pod Orawskim Zamkiem odbić w lewo, skracając nieco drogę do Namiestowa, ale wybraliśmy ponownie tę samą trasę, by jeszcze raz nacieszyć się widokiem słowackiego morza. Tym razem na dłużej zatrzymaliśmy się na plaży, tym bardziej, że upalna pogoda skłaniała ku temu.