Służbowo na Słowacji cz.II, czyli Podhradie, muzeum motoryzacji w Lehocie oraz Trenczyn

Już wcześniej pisałem o pierwszych 2 tygodniach pobytu służbowo na Słowacji, czas na ciąg dalszy – część druga i ostatnia.
Te 2 tygodnie mieszkałem we wsi Podhradie przy malowniczym zamku Sivy Kamen (tak też nazywał się hotel), z daleka oglądałem ruiny zamku, ale nie odważyłem się wejść na górę, tym bardziej, że szczerze mówiąc, nie miałem kiedy.

W tym okresie najważniejszy był wypad do Trenczyna, głównie do zamku. Pech chciał, że akurat tego dnia okolice Trenczyna spowiła mgła i ogarnęła pochmurna pogoda, więc z zamku nie było wiele widać. W mieście akurat był jarmark bożonarodzeniowy, więc znalezienie miejsca do zaparkowania graniczyło z cudem, ale jakoś się udało. Po zaparkowaniu udałem się do centrum, przy okazji widziałem okazały budynek synagogi, coś na kształt ryneczku, na którym było lodowisko (taka dygresja – już wiadomo, dlaczego Czesi i Słowacy to potęgi w hokeja na lodzie – w każdym praktycznie miasteczku stoi zimą lodowisko-ślizgawka). Następnie, idąc deptakiem, przeszedłem pod Wieżą Miejską (pozostałość po dawnych murach miejskich) na Plac Pokoju, na którym właśnie trwał jarmark (przy tymże placu jest jeszcze Urząd Miejski, oraz piękny kościół klasztorny św. Franciszka Ksawerego). Po zakupieniu pamiątek, udałem się już koło kolumny morowej z 1712 roku (powstała dla upamiętnienia ofiar epidemii dżumy z 1710 roku) oraz wąskimi uliczkami w stronę zamku, który pięknie góruje nad miasteczkiem.
Zamek, jak to zamek, robi ogromne wrażenie, tym bardziej że jest bardzo dobrze zachowany, inna sprawa, że w środku wiele eksponatów do obejrzenia nie ma, ale mimo to, warto go zwiedzić, polecam. Szczerze mówiąc, czekając na wejście z grupą Słowaków, na zwiedzanie, skusiłem się na obejrzenie wystawy LEGO, i muszę powiedzieć, że pozytywnie mnie ona zaskoczyła, spędziłem tam chyba z 35 minut, coś fajnego i jak dla mnie, atrakcyjnego, np. Statua Wolności z klocków LEGO.

Zwiedzanie zamku trwało ponad 1,5 godziny, przewodniczkę można było zrozumieć, ale mimo to miałem jeszcze swój przewodnik papierowy, niestety tylko po angielsku, ale spoko, dałem radę, nie było tam nic skomplikowanego. Ciekawostką zamku jest tzw. Studnia miłości, z którą wiąże się jak zwykle jakaś tragiczna, zamkowa historia. Acha, gwoli historii, zamek zaczęto wznosić już XI wieku, zaś jego okres świetności to XVII-XVIII wiek.
Wracając już z zamku, zahaczyłem jeszcze o Dom Kata, o kościół rzymskokatolicki – fara p.w. Narodzenia Maryi Panny (wszystko pozamykane !!!), po czym wróciłem jeszcze przez jarmark do auta, i już do hotelu.



Trenczyn to bardzo urokliwe miasto, a starówkę i okoliczne atrakcje turystyczne można zobaczyć chodząc pieszo, wszędzie jest blisko. Polecam!
Jeszcze inna atrakcja, którą zobaczyłem w ciągu tych dwóch tygodni, to Muzeum Motoryzacji w Lehocie. Muzeum to było położone dosłownie rzut beretem od mojego miejsca pracy. Fajne, ciekawe miejsce, stworzone przez pasjonata motoryzacji, a po muzeum oprowadzał mnie jego syn. Kameralnie, bez tłumów, tanio. Warto, naprawdę. Posiedziałem sobie na fajnym Harley’u, którego przerobił „pod siebie” właściciel. Kto wie, kiedy jeszcze będę miał taką okazję?
