Tatry- Rusinowa Polana- Gęsia Szyja

My decydujemy się wejść na Rusinową Polanę niebieskim szlakiem z Palenicy Białczańskiej. Samochód zostawiamy na parkingu i po uiszczeniu opłaty za wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego skręcamy z drogi wiodącej do Morskiego Oka w prawo. Zdecydowana większość turystów kieruje się do Morskiego Oka zatem na szlaku jesteśmy osamotnieni.
Zaintrygowani szumem górskiego strumyka chłopcy namawiają nas na krótki postój przy Waksmundzkim Potoku.
Ze względu na częste postoje wywołane ciekawością naszych maluchów dojście na polanę zamiast 45 minut zajmuje nam półtorej godziny, za to z zadowolonymi i pełnymi dziecięcej fascynacji chłopakami, którzy doczekać się nie mogą obiecanych skałek.
Mati już wiele razy wędrował ze mną po Tatrach, więc jej zaprawiony w boju, ale dla jego młodszego o 2 lata kolegi jest to pierwsza tatrzańska wyprawa. Mimo to Michał radzi sobie znakomicie i czasem trudno dotrzymać mu tempa. Drugi postój robimy tuż po wyjściu z lasu, gdzie szlak niebieski łączy się z czarnym. Dojście do polany zajmuje nam z tego miejsca około kwadransa a tam chłopcy szaleją z radości widząc góralską bacówkę z psem. Wpadają do jej wnętrza z impetem i z niecierpliwością obserwują wypiekanie oszczypków. Próbują nawet żętycy. Wprawdzie liczyliśmy na spotkanie ze stadkiem kulturowo wypasanych tam owiec ale niestety nie było ani jednej.
Po skosztowaniu pysznych, zapiekanych na grilu oszczypków udajemy się w dalszą drogę. Naszym celem jest Gęsia Szyja. Podejście jest dość strome ale chłopcy radzą sobie znakomicie. Gęsia Szyja jest dla nich wspaniała nagrodą. Musimy bardzo ich pilnować, bo szczyt obfituje w wiele niebezpiecznych dla dzieci miejsc.
Ze szczytu rozpościera się wspaniały widok na Tatry Wysokie i Tatry Bielskie. Mati obfotografuje po kilka razy okolicę i nas. Dzieci są bardzo zadowolone i my też. Niespiesznie wracamy tą samą drogą robiąc dłuższy, tym razem w pełni zasłużony postój na Rusinowej Polanie.
Popołudniową porą polana szybko pustoszeje, wkrótce jesteśmy jednymi z nielicznych turystów, którzy ulegając jej czarowi odwlekają z jej opuszczeniem. Chłopcy biegaj po polanie i trenują skoki. W ogóle nie widać po nich zmęczenia. Jednak po ulokowaniu się w samochodzie prawie natychmiast zapadają w głęboki sen i śpią aż do samego powrotu do domu.
Polecam tę trasę dla wszystkich , którzy chcą wyjechać w Tatry z małymi dziećmi. Wycieczka jest łatwa i obfitująca w wiele niezwykłych widoków a sam szczyt daje przedsmak Tatr Wysokich