Wrota Chałubińskiego

Drugie wejście na Wrota Chałubińskiego.
Dzień wcześniej po 22.00 poszliśmy do obozowiska na Polanie Szałasiska. Chodzenie w nocy w tej okolicy do przyjemnych nie należało, na szczęście szliśmy w większej grupce.

Pierwszy raz spałam na tym taborze, bardzo fajna atmosfera.
Na drugi dzień rano chłopaki poszli łoić Mięgusza, a my z koleżanką na luzie wybrałyśmy się na Wrota. Po zejściu obserwowałyśmy szalejące świstaki. Na chłopaków czekałyśmy do nocy. W końcu wrócili pełni wrażeń i energii - mimo zmęczenia.

Kolejnego dnia już wszyscy razem poszliśmy do Doliniki za Mnichem. Spotkaliśmy kolejną grupę znajomych i w większym składzie zeszliśmy na dół.
Podczas schodzenia z Włosienicy na asfalt, jeszcze w krzakach, potknęłam się i skręciłam kostkę 😢. Miałam ciężki plecak, ale też kijki i buty za kostkę, które niestety mnie nie uchroniły przed zwichnięciem. Szedł z nami kolega z GOPR-u, który tylko zapytał "Bardzo cię boli?", a aja nie chcąc sprawiać problemów powiedziałam, że nie, że wytrzymam i ze łzami w oczach leciałam (musieliśmy się spieszyć) na dół na Łysą, bo tam mieliśmy auto. Pod koniec już zagryzałam zęby z bólu. A potem miałam nogę w gipsie i przez prawie dwa tygodnie musiałam robić sobie zastrzyki z heparyną w brzuch 🙂. Ach, te emocje 🙂.
