Jałowiec, Mędralowa, Glinne

Dość długa, niemal trzydziestokilometrowa trasa. Wyruszyliśmy z Przełęczy Przysłop szlakiem żółtym w kierunku Jałowca. Zahaczyliśmy o prywatne schronisko Opaczne. Właściciel był bardzo miły, zjedliśmy domowej roboty szarlotkę. Wnętrze klimatyczne, czuliśmy się tam trochę jak w domu 🙂.
Potem chcieliśmy wstąpić dor innego prywatnego schroniska "Zygmuntówka", ale spotkaliśmy się z bardzo niemiłym przyjęciem. Właściciel od progu wyskoczył do nas z tekstem "Po co tu przyszliście? Tu nic nie ma. Idźcie stąd". Ok. 10 lat wcześniej w podobny sposób potraktował znajomych, którzy szli z Babiej, po całym dniu torowania byli wyczerpani, a on próbował ich wyrzucić. Dodam, że było to w nocy. Ostatecznie noclegu udzielił, ale był problem nawet z wrzątkiem na herbatę. Schronisko udziela noclegu głównie grupom rekolekcyjnym, stąd moje zdziwienie dotyczące stopnia chamstwa i agresji właściciela w stosunku do gości.

Potem już na szczęście podobnych przygód nie było.
Podejście pod Magurkę wycisnęło z nas siódme poty 🙂. Między Magurką a Mędralową znaleźliśmy resztkę przebitego balonika z dołączoną karteczką. Balonik przyleciał aż z Bawarii, a wysłała go Lena z przedszkola w jakimś małym miasteczku. Na karteczce były napisane pozdrowienia i życzenia pomyślności 🙂. Czuliśmy się, jakbyśmy znaleźli list w butelce 🙂. Aż dziw, że balonik doleciał tak daleko 🙂.

Potem zajrzeliśmy na zamknięte jeszcze Głuchaczki.
Odcinek od Mędralowej do Przełęczy Glinne jest długi i jest kilka ostrawych podejść. Wymęczyło nas to strasznie.



Ogólnie trasa jest bardzo urozmaicona. Cały czas towarzyszy nam widok Na Babią.
Problemem była logistyka. W trójkę jechaliśmy na dwa auta, jedno zostało na Przysłopie, drugie na Glinnem. Logistyka więc była trochę skomplikowana, ale samą trasę bardzo polecam 🙂.
