Sztolnie, zamki i kopalnia węgla

Pierwszy raz w tym rejonie (a dokładnie w miejscowosci Rzeczka - nieopodal Walimia) byłem pod koniec lat 90-tych. Wtedy mało kto słyszał o turystycznych atrakcjach tych okolic, a Wałbrzych kojarzył się z kopalniami i biedą. Minęła dekada i znów pojawiłem się na wałbrzyskiej ziemi. Lubię te okolice, oraz aurę tajemniczości, która okrywa to miejsce. Mimo, że od 2010r. byłem tu kilka razy to nadal mam co zwiedzać. Przez ten czas Wałbrzych zmienił się na plus, a niedawna informacja o złotym pociągu spowodowała, że do miasta napłynęło wielu turystów. I dobrze, bo jest co zwiedzać, a sam Wałbrzych jest już inaczej postrzegany.
04.09

Pierwsze wrażenia ze Szczawna Zdroju? Pozytywne :-) Niewielkie uzdrowisko leżące tuż obok dużego ośrodka. Z dojazdem do Wałbrzycha nie ma problemu, z dojazdem do zamku Książ - tez nie ma problemu :-) Główne atrakcje Szczawna to : dom zdrojowy, deptak, pijalnia wód mineralnych, hala spacerowa oraz park zdrojowy.
05.09

Dziś wyprawa na Chełmiec (851 m n.p.m.) oraz na Trójgarb, góra o trzech wierzchołkach 778, 757 i 738m n.p.m. W drodze powrotnej mam w planach zobaczyć Pomnik Ułanów. Pogoda za oknem odpowiednia na wycieczki, więc w drogę. Niebieski szlak prowadzący na Chełmiec rozpoczyna się w centrum uzdrowiska i początkowo prowadzi uliczkami miasteczka, następnie szlak wchodzi w las, który towarzyszy nam do samego wierzchołka. Trasa jest łatwa i prosta. Po mniej więcej półtorej godzinie jestem na górze, na której stoi wieża widokowa oraz wieża radiowo-telewizyjna. Przy szlaku tuż pod szczytem stoi duży, metalowy Krzyż, który kiedy słońce zajdzie za horyzont jest podświetlony. Widoki z wieży są rozległe, można dostrzec m. in. Ślężę, Śnieżkę, Góry Sowie. Nacieszyłem oczy widokami i udałem się zielonym szlakiem na Trójgarb. Zielony szlak również nie jest trudny i bez problemu dotarłem do celu. Powrót do Szczawna był bezproblemowy, po drodze zobaczyłem pomnik Ułanów, który jest niewielki. Plan na ten dzień zrealizowałem :-)
06.09



Celem mojej dzisiejszej wycieczki jest zamek Książ, ruiny zamku Cisy, Wąwóz Pełcznicy oraz ruiny Starego Książa - sporo jak na jeden dzień, ale te atrakcje leżą niedaleko siebie. Tak jak wcześniej napisałem, w 2010r. dojazd ze Szczawna pod sam zamek Książ nie stanowił problemu. Wsiadłem w Bus (wtedy kursowały) i po ok. 25-30min. byłem pod bramą zamku. W chwili obecnej (2017r) busy nie zwróciły mojej uwagi, pozostał transport miejski, na którego moim zdaniem nie można się skarżyć i można nim dojechać, a to do Walimia, a to do Głuszycy, a to nieopodal schroniska Andrzejówka. Jednak pod samą bramę zamku już się nie dojedzie, trzeba dojść kawałek drogi. Zamek Książ jest znany, więc napiszę tylko tyle, że ten kto go jeszcze nie widział koniecznie musi to zrobić. Teraz czas na ruiny zamku Cisy. Ruiny nie są zbyt znane, a znajdują się w lesie ok. 45min spacerkiem od Książa. Powodem tego może być kiepskie oznakowanie szlaku (kolor zielony), gdyż raz ono pojawia się, raz znika i trudno stwierdzić czy człowiek idzie w dobrym kierunku. W pewnym momencie musiałem zawrócić, gdyż okazało się, że idę w złym kierunku. W końcu udało mi się dotrzeć do ruin zamku, do których prowadzi drewniany mostek. Same ruiny nie są zbyt duże, zrobiłem kilka zdjęć i już wracam. Droga powrotna do kolejnej atrakcji - Wąwozu Pełcznicy była zdecydowanie łatwiejsza. Wąwóz jest ciekawy, gdyż szlak jest kręty i prowadzi, a to dnem, a to wspina się na znaczną wysokość. Turysta idzie raz bardzo wąską ścieżką tuż nad korytem Pełcznicy, a to mostkami, a to przechodzi pod skałami. Jeżeli mamy szczęście to można zobaczyć np. muflony - ja je miałem :-) Idąc dnem wąwozu w kierunku zamku Książ, musimy przejść obok pomnika przyrody - cis "Bolko", którego wiek szacowany jest na 400-600 lat, a obwód pnia to prawie 3 metry. Na terenie wąwozu znajduje się kilka możliwych wejść do zamku. Są one dobrze widoczne. Lecz czy to są wejścia, czy tak jest w rzeczywistości? Trudno powiedzieć. Mniej więcej w odległości 1km od zamku Książ znajdują się ruiny innego zamku - Stary Książ. Stary Książ jest zdecydowanie mniej znany, niewielu jest tu turystów. Na terenie ruin znajduje się punkt widokowy na zamek Książ, a także były podziemne korytarze do których można było wejść. Napisałem "były", gdyż będąc w tym miejscu kilka lat poźniej nie mogłem ich odnaleźć. Może źle szukałem, a może zostały zasypane. Do Szczawna wróciłem wczesnym wieczorem.
07.09

Sztolnie w Osówce, na Włodarzu, w Walimiu..... Podczas II wojny światowej znajdowała się w tutaj filia niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Więźniowie tego obozu drążyli podziemne korytarze, których przeznaczenie do dnia dzisiejszego stanowi zagadkę. Kompleksu Riese nigdy nie ukończono. Podziemia w Osówce są największym tego typu obiektem.
W/w atrakcje leżą w niewielkiej odległości od Wałbrzycha (ok. 20km) w Górach Sowich i położone są blisko siebie, więc możne je zwiedzić jednego dnia. Na pierwszy plan sztolnia w Osówce. Aby do niej dojść, wpierw musiałem dojechać busem z Wałbrzycha do Głuszycy, a następnie czekała mnie piesza wycieczka, która trwała mniej niż 1 godzinę. Szlak prowadzi wpierw drogą asfaltową w terenie odkrytym, następnie szeroką leśną, żwirową drogą. W leśnej gęstwinie można dostrzec resztki budynków. Może to była wartownia, a może baraki obozu? Jestem przed wejściem do sztolni, obok mnie leżą skamieniałe worki z cementem, nieco dalej stoi wrak samochodu. To eksponat z serialu "Tajemnice twierdzy szyfrów". Po sztolni oprowadza przewodnik, którą zwiedza się w kilkunasto osobowych grupach. Turysta ma do wyboru cztery trasy zwiedzania : Historyczna, Edukacyjna, Ekstremalna, Ekspedycja Riese. Różnią się one długością zwiedzania (od 1 do 3 godzin) jak i dodatkowymi "smaczkami" np. pływanie łodziami desantowymi czy też pokonywanie fragmentu chodnika kładkami lub mostkami. Ponadto w trasie zwiedzania "Ekspedycja Riese" zwiedzamy z przewodnikiem, oprócz części podziemnej, część naziemną. Wybrałem trasę Ekstremalną - oprócz poznawania historii tego miejsca, wyróżnia się tym, że część zalanych korytarzy pokonuje się wiszącymi kładkami, mostkami, a także łódkami desantowymi. Przewodnik - młody chłopak zaprasza wgłąb sztolni. Jest zimno i mokro. W wielu miejscach nad naszymi głowami przytwierdzona jest metalowa siatka, to nasze zabezpieczenie przed ewentualnie spadającymi skałami. To potęguje doznania. Korytarz, którym idziemy staje się szerszy i zamienia w halę. W wielu miejscach widać tory kolejki, wagoniki do wywozu urobku, części uzbrojenia oraz wyposażenia niemieckich żołnierzy, łopaty, wiertła itd. Oprócz tego w wyrobiskach widoczne są zawały skalne. Czas zwiedzania (ok. 1,5 godź) szybko minął. Dobrze jest z powrotem zobaczyć słońce i poczuć jego ciepłe promienie. Po wyjściu z terenu kompleksu, udałem się czarnym szlakiem do części naziemnej mieszczącej się dokładnie nad częścią podziemną. Część naziemna to tzw. "Siłownia" - betonowy blok z licznymi pomieszczeniami, dzisiaj częściowo obrośnięty mchem oraz trawą. Widoczne są tu również włazy wejściowe, stalowe klamry, a także szyby wentylacyjne. Pomieszczenia oraz włazy wejściowe są częściowo zasypane, więc wejście do nich jest utrudnione. Niedaleko "Siłowni" znajduje się drugi obiekt, tzw. "Kasyno" - betonowy budynek z wieloma otworami okiennymi do którego można swobodnie wejść. W środku kilka sal, w których smiało możemy sie poruszać. Wychodząc z "Kasyna" widzę obiekty które przypominają zbiorniki, jak również wejścia, które prowadzą nie wiadomo dokąd. Czarny szlak, którym idę nie zaprowadzi mnie do Kompleksu Włodarz, odbijam na ścieżkę rowerową. Do Włodarza zostało mi dobre 30 min. marszu. Po drodze mijam resztki betonowych budowli oraz dziesiątki ułożonych worków ze skamieniałym cementem. Na teren Kompleksu wchodzę przez bramę z dwoma wartowniami po bokach. W drodze do kasy oglądam sprzęt wojskowy - transportery, działka, samochody. Z kaskiem na głowie i z przewodnikiem przy boku, wchodzę do Kompleksu. Podobnie jak w Osówce widzę przytwierdzone siatki przed odłamkami skalnymi, resztki broni i wyposażenia. Idąc przechodzimy z korytarza do korytarza, lecz w pewnej chwili musimy płynąć łodzią, gdyż część sztolni jest zalana. Świetna sprawa :-) Przejrzysta woda pozwala dojrzeć rury, belki i inny sprzęt, który tu pozostał. Nagle wpływamy do obszernej hali. W ścianach oraz w suficie widać otwory strzelnicze. Miejsce robi wrażenie i działa na wyobraźnię. Wychodzę na powierzchnię i kieruję się szutrową drogą do Walimia i do ostatniego dzisiejszego mojego celu jakim jest Sztolnia w Walimiu. Po drodze mijam ruiny betonowych budowli, które są zarośnięte trawą i mchem. Po mniej więcej 20 min. jestem już w Walimiu, jednak do Sztolni czeka mnie jeszcze 2-3 km. Muzeum Sztolni w Walimu jest wydrążone w górze Ostra w dolinie rzeki Walimki przy głównej drodze. Podziemia składają się z trzech równoległych sztolni. Są najmniejsze, mając raptem 500m długości, jednak wielkość tego przedsięwzięcia robi wrażenie. Przed wejściem do nich stoi m. in. działko przeciwlotnicze, armata, wagonik do wywozu urobku. Są też worki ze skamieniałym cementem, schrony obserwacyjne oraz rozciągnięty nad rzeką Walimką most Baileya, przekazany przez Amerykanów dla Wojska Polskiego. Po wejściu do sztolni, przewodnik kieruje się do wykończonej wartowni. Widać w niej eksponaty militarne, części służące do wydobycia urobku oraz niemiecki karabin maszynowy. Idąc dalej widać rury, które wystają ze stropu, a także zasypane przejścia oraz zawał skalny, który ukazuje rozmiar przeprowadzanych tu robót.

Po wyjściu na powierzchnię, skierowałem się do centrum Walimia, gdzie wsiadłem w busa i dojechałem spokojnie do Wałbrzycha. To był owocny, pod względem zwiedzania dzień :-)
08.09.



Dzień pochmurny, dzień dżdżysty. Dziś spędzam czas w Wałbrzychu i Szczawnie.
09.09

Dzisiaj jadę do Nowej Rudy, to niewielka miejscowość w odległości ok. 35km od Wałbrzycha. Celem mojej wycieczki jest zwiedzenie muzeum nieczynnej kopalni węgla kamiennego jak również podziemnej trasy turystycznej. Węgiel z tej kopalni był, pod względem kaloryczności jednym z najlepszych w kraju, lecz (wersja oficjalnia) koszty wydobycia sprawiły, że nie opłacało się go dalej wydobywać. Przed budynkiem muzeum stoi pomnik górnika, a także kolejka którą transportowano ludzi lub inne rzeczy. Zwiedzanie rozpoczynam od budynku muzeum, w którym zgromadzono dużo eksponatów np. modele maszyn, sprzęt ratowniczy, czy też mundury górnicze. Turysta może tu zobaczyć modele obudów górniczych oraz dyspozytornię czyli centrum kierowania kopalnią. Zwiedzający poznają historię powstania węgla jak również samej kopalni. Po zwiedzeniu części naziemnej, czas na wejście do wyrobisk kopalni lecz przed zejściem trzeba założyć kask. Wchodzimy do sztolni Lech pole Piast. Pod ziemią można zobaczyć dawne maszyny górnicze, wagoniki podziemnej kolejki oraz taśmociągi do transportu urobku. Nie wiem czy ludzie nie związani z wydobyciem węgla wiedzą jaki to trud. Górnicy pracujący tutaj musieli pracować w miejscach, których wysokość często nie przekraczała 1 metra, gdzie jest duża wilgotność i wysoka temperatura. Atrakcją kopalni jest podziemna kolejka, kiedyś służyła do przewozu górników, dzisiaj mogą z niej skorzystać turyści kończący zwiedzanie kopalni. Jak każda kopalnia, również ta, ma swojego skarbnika - ducha strzegącego skarbów i tajemnic kopalni. Mieszka gdzieś w sztolni i straszy turystów :-)
To świetne miejsce turystyczne, poznajemy tutaj pracę górnika z jej niedogodnościami, niebezpieczeństwami. Jeżeli kiedykolwiek będziecie w tej okolicy - trzeba ją zwiedzić.

To był ostatni dzień pobytu w Szczawnie. Teraz przejazd do Dusznik Zdroju, ale o tym innym razem.