Tatry 2016: (prawie) Świnica (2278)

18.08.2016
Wyruszamy wcześnie rano i z Kuźnic ruszamy przez Boczań na Halę Gąsienicową.

Pogoda znów zapowiada się wymarzona. Hala jak zwykle prezentuje się wspaniale,

a my korzystamy w schronisku z oferty jabłecznikowej – jak zwykle pyszny kawał ciacha – przyda się na dalszą drogę 😉 wybieramy zielony szlak na Przełęcz Liliowe (1952m.). Wejście na Przełęcz jest lekkie, łatwe i przyjemne – nie zajmuje wiele czasu. Słoneczko świeci, pod górkę gorąco, a tu pod przełęczą niespodziewanka … mroźny wręcz chłód i brak widoczności na Kasprowy (co widać na zdjęciu).

Ja wskakuję w kurtkę, opaskę, kaptur, rękawiczki i ocieplacze na ręce 😉

wieje okropnie. Idziemy w kierunku Świnickiej Przełęczy – dojście nie jest skomplikowane – jak zwykle przemieszczamy się wąskimi skalnymi chodnikami, blokami skalnymi, miejscami odsłaniają się widoki na stronę polską – piękne przestrzenie.

Docieramy do Świnickiej Przełęczy – odpoczywamy, wymieniamy uwagi, podziwiamy, marzniemy 😉

W końcu ruszamy dalej. Już na przełęczy zastanawialiśmy się, czy w ogóle nie zrezygnować, ale ostatecznie postanowiliśmy, że gdzie to dojdziemy, to dojdziemy – jak wyczerpie się nasz limit, to zawrócimy i tak też uczyniliśmy. Tutaj już zaczyna robić się bardziej stromo, trzeba użyć rąk, pojawia się pierwszy łańcuch, ale nie jest on skomplikowany. Niebo wciąż błękitne, piękne słoneczko, więc i widoczki zacne. Docieramy do szerszego miejsca, gdzie można wygodnie usiąść nie przeszkadzając innym w wędrówce i to okazuje się być nasz szczyt.

Jest to wysokość 2278, miejsce z widokiem na Żleb Blatona i rozjeżdżających się na nim ludzi, co ostatecznie mnie przekonało, że jeszcze za wcześniej, by tam się udać. Poczekam jednak jak noga wyrobi się bardziej, a Świnica przecież nie ucieknie do kolejnego roku 😉 od szczytu dzieliły nas dokładnie 23 metry – malutko. Niedosyt pozostał, ale to dobrze, ponieważ on da mobilizację do zaatakowania tej góry po raz kolejny. W tym miejscu też siedzimy dłuższą chwilę – skoro zaraz wracamy, to mamy więcej czasu, a stąd panorama również cieszy oko. Schodzimy ze Świnickiej Przełęczy czarnym szlakiem przez Dwoiśniak na Halę Gąsienicową.

Bardzo to lubię 😉 naprawdę ciekawe zejście: dość wąskie i obszarpane, miejscami niestety mokro, ale wszędzie skały, które mogą służyć za punkt podparcia.

Ponieważ doskwierał nam niedosyt, z Hali postanowiliśmy schodzić przez Dolinę Jaworzynki, która jest troszkę bardziej stroma od drogi przez Boczań, ale daje nam ładne widoki na ten równolegle biegnący szlak.

Dzień się zakończył, a przed nami ostatnia trasa do pokonania. Jak będzie przebiegała? To się dopiero okaże… ale mogę wspomnieć, że było pięknie i zaskakująco 🙂