Skałkowo (Góra Zborów)

Sobota 23 lipca. Pogoda niby ładna, ale w sumie to taka sobie … słońce ciepło, ale powietrze jakieś zamglone. I tak poszaleć nie możemy, ponieważ szaleństwo czeka nas za dwa dni, więc żeby całkiem nie zmarnować dnia wsiadamy w autko i zajeżdżamy pod górę zborów. I tak nim zdecydowaliśmy się na tą przejażdżkę na coś ‘większego’ było już za późno. Na miejscu byliśmy o 12:30. Pora nie najlepsza na scałkowanie i na robienie zdjęć też nie, w dodatku tłumnie tam – wszak to raj wspinaczy :] po wejściu na pagórek, czekamy chwilę aż zwolni się miejsce na punkcie widokowym i już pochłaniamy przestrzenie i ta pierzyna lasu u naszych stóp ! Na górze spędzamy dwie godzinki, co chwilę dosiadając inny punkt widokowy. W chwili obecnej pewne niewielkie rewiry są zabezpieczone tabliczkami pt „zakaz wstępu – teren objęty ścisłą ochroną”, należy dodać, że w ogóle teren Góry Zborów stał się jakiś czas temu terenem prywatnym, ale nie jest w żaden sposób pilnowany, opłat również nie ma, bywają za to … kozy :] które są tam regularnie wypasane 😉 skałki jak zwykle stworzyły pożywkę dla wielu ciekawych roślinek i żyjątek, co staram się dokumentować na zdjęciach. Teren łąkowy przed górą od strony ulicy zarasta coraz śmielej. Pamiętam ogromną przestrzeń, teraz coraz więcej drzewek i typowo łąkowych traw pnących się do góry. Być może niedługo łąka zarośnie całkowicie, a wtedy nasza góra stanie się obiektem w środku lasu :] czy to dobrze czy źle? Z jednej strony podobało mi się zawsze jak górowała i jeszcze góruje….
Sentymenty na bok, czas wracać, jedziemy inną drogą i po drodze trafiamy na zjazd, z którego kreuje się przed naszymi oczyma piękny polski pejzaż, w którym główną role grają pola, pofalowany teren tworzy miłą dla oka kompozycję na tyle, że nie mogę się powstrzymać, by nie wysiąść z auta i nie uwiecznić tego. Szczerze powiedziawszy nie bardzo pamiętam nazwę, ponieważ był to czysty przypadek (jeśli wierzyć w przypadki). Żeby nakreślić jaki to rejon, mogę napisać, że gdzieś w kierunku Sokolników w okolicy Zagórza jadąc z Kroczyc do Pilicy.

Mimo tak krótkiej wycieczki, doliczając dojazd i zatrzymywanie się po drodze i tak wracamy wieczorem. Najważniejsze, że dzień owocnie wykorzystany 🙂