Ziemia raciborska cz.I - ruiny zamku - Tworków

13 czerwca (poneidziałek) wycieczka służbowa do Wałbrzycha, długa i męcząca z kolejnym dniem od rana w pracy, ale to nie przeszkadzało zaplanować soboty 18 czerwca. Ktoś może zapytać, czy nie za dużo tych wycieczek, ale z tym jest jak z książkami... na takie pytanie odpowiada się: 'nie rozumiem pytania' i jedziemy dalej 😉
Więc jedziemy. Gdzie? Tym razem wymyśliliśmy sobie Racibórz ... a jak Racibórz, to pomyślałam, że warto by wpaść też do Tworkowa i Wojnowic, bo to za rogiem, chociaż poruszając się komunikacją publiczną może okazać się to sporym wyzwaniem 😉 Sama wyprawa do Raciborza musi odbyć sę z przesiadką w Katowicach. Do Katowic kupiony wcześniej przez internet bilet sporo tańszy, od razu w dwie strony. Wyjeżdżamy i 3 nad ranem... w Katowicach kupujemy bilety na KS tzw. Silesia Weekend od razu w dwie strony (20 % taniej). W końcu się udaje i jesteśmy na miejscu. Na razie Racibórz mijamy i przesiadamy się na KS do Tworkowa.

Co takiego jest w tym Tworkowie? Ruina pałacu i kościół. Niestety przez małą ilość kursów, jesteśmy zmuszeni zrezygnować z kościoła (zabytkowy z kryptami) chcąc trzymać się ustalonego planu, ponieważ w Raciborzu jest sporo zwiedzania, a Wojnowic też nei chciałam odpuścić.
Wysiadamy na PKP w Tworkowie i już się podoba. Klimat opuszczonego dworca między polami. Niestety już niebawem klimat zostanie obrócony w niwecz, ponieważ obok buduje się autostrada. Wchodzimy w ulicę dworcową, która ma nas podprowadzić prawie pod sam pałac. Idziemy poboczme wśród pól, z których dochodzi bardoz intensywny zapach nawozów w pełni naturalnych 😉 a przy okazji pękny widok na Beskidy.

W końcu docieramy, umówieni wcześniej telefonicznie na godzinę ok. 9:00. W soboty wstęp jest oficjalnie od 13:00 dopiero, więc jesteśmy wdzięczni Pani dozorującej, że otworzyła nam dużo przed tym czasem. Nistety wiele czasu nie mieliśmy, ale ruinka zdążyła nas ująć, zwłaszcza, że my z zasady jesteśmy ruinkolubni 😉 Jak się rezydencja prezentuje widać na zdjeciach. Zachowały się fragmenty wykuszy, wieży, amfilady na piętrze, schodki na piętro oraz część podziemi (obecnie częściowo wyremontowane). Elewacja od drugiej strony zdecydowanie zachowała swe bardziej dzikie oblicze otoczone krzakami, porośnięte bluszczem. Pierwotny budynek możnaby klasyfikować jako zamek, ponieważ był położony na skarpie nad rzeką Psiną i otoczony był fosą, którą wyeliminowano podczas renesansowej przebudowy.
Co na ten temat mówi historia? Historia pałacu jest ściśle związana z historią miejscowości, która w XIV wieku stała się własnością rodziny Tworkowskich. I od razu mamy wyjaśnienie nazwy. Budynek często zmieniał właścicieli, którzy prezentowali jej kolejne udoskonalenia. Do bardziej znaczących należy zaliczyć przebudowę w XVI wieku w stylu renesansowym. Kolejna znacząca zmiana miała miejsce w połowie XIX wieku, kiedy to zamek wszedł w ręce hrabiego von Saurma-Jeltsch. Arhcitekt Constantin Heydenreich oparł się na kanonie stylu neorenesansowego, dokładając mu troszkę finezji poprzez dołożenie wieżyczek, wykuszy itp. Elementów. W nocy z 8 na 9 stycznia 1931 r. zamek spłonął. Nie podjęto się odbudowy zamku, który dodatkowo ucierpiał pod koniec II wojny.



Według krążącej legendy w pałacu pojawiała się Biała Dama, która zwiastowała nieszczęście. Podobno ostatni raz pojawiła się w Wigilię 1930 roku – kilka dni przed wybuchem feralnego pożaru.
Mówi się też. że w Tworkowie znajduje się podziemny tunel łączący pałac z lasem Urbanek. Wejście w lesie do tunelu ma zamykać duży kamień.

Inne glosy podają, że Tworkowskie kobiety w XVI i XVII wieku były grzebane żywcem bądź palone na stosach, czego powodem było podejrzenie o czary, jednego mężczyznę miały nawiedzać ‘świecące ptaki’ – symbole zbłąkanych dusz, które chciały go zwieść, dopiero żarliwa modlitwa je przegoniła. Żeby tego było mało w Tworkowie pewnego czasu grasował Topielec. Wciągał on pod wodę tych, których dusze były fałszywe, jeśli delikwent posiadał w sercu Słowo Boże był ocalony. A dusze tych, których pochłonęła głębia przechowywał w swym podwodnym komnatach na regałach, uwięzione w garnkach odwróconych do góry dnem.
W tym momencie pałąc należy do Gimny Krzyżanowice i trwają na jego terenie prace zabezpieczające, wstęp został ograniczony do określonych godzin, jest też biletowany (2zł). Ogranicza się również miejsca dostępu na terenie pałacu.

Teraz szybko na PKP, wracamy i zaczynamy zwiedzanie w Raciborzu ... O tym w kolejnej relacji.