Krótka chwila w Łodzi

Bardzo krótka wycieczka do Łodzi. Celem była Łęczyca i Tum i kilka łódzkich miejsc, jednak ie zawsze plany idą według myśli i musieliśmy wracać o godzinie 11:00, odwołując bilet wieczorny. Udało nam się przejść południowo-wschodni fragment patrząc od dworca PKS.
Pierwszy nasz spacer odbywa się po parku Poniatowskiego. Dlaczego warto zwrócić na niego uwagę? Poza faktem, że jest to dość duży park, ładnie zagospodarowany, to ma on ponad 100 lat! Ciekawostkami z nim związanymi są bez wątpienia uprawy ziemniaków na terenie parku w czasie I Wojny Światowej, przetrwał również II Wojnę, wtedy z kolei park zamknięto dla ludności. Inną zabawną informacją jest napaść na park dzikich królików, które splądrowały go podobnież dosć mocno. Należałoby rozstrzygnąć z czyjej strony dokonano szkód największych 😉 Wracając do tematu wojennego – pozostałością po tych czasach są dzisiaj na terenie parku dwa cmentarze wojenne, właściwie jeden cmentarz i jedno miejsce pamięci żołnierzy radzieckich poległych w 1945 roku.

Stąd udajemy się do Parku Klepacza – park ten to druga połowa XIX wieku. Park jest wart uwagi ze względu na dzieje rodziny Richterów związane ściśle z tym terenem. To tutaj fabrykanci na przełomie XIX/XX wieku wybudowali swe reprezentacyjne siedziby i otoczyli je ogrodami. Po 1945 roku ogród stał się mieniem publicznym z pierwotną nazwą im. Worcella. Dwie zabytkowe wille: jedna Reinholda, druga Józefa obecnie pełnią funkcję rektoratu Politechniki łódzkiej oraz budynku administracyjnego.
Z parku wychodzi wprost na Archikatedrę św. Stanisława Kostki.losy katedry rozpoczęły się, gdy ogłoszono konkurs na jej budowę w 1898 roku. Zwyciężył projekt łódzkiej spółki "Wende i Zarske". Poświęcona została ona w 1927 roku. Została wzorowana na niemiskim kościele w Ulm i jest jednym z najwyższych kościołów w Polsce (104 m.). Wybudowana została dośc nietypowo, bo z jasnożółtej nieotynkowanej cegły.

Stąd skierowaliśmy się na południe do kościoła ewangelicko-augsburskiego św. Mateusza.Projektantami kościoła św. Mateusza, budowanego w latach 1909-1928 byli łódzki architekt Johannes Wende oraz Franz Schwechten z Berlina. Architektura kościoła, to forma centralna oparta o plan krzyża greckiego z frontową wieżą. Nietypowe dla kościoła jest jego wnętrze pełne przepychu, co w kościołach protestanckich jest nietypowe. Świątynia ta czerpiąca z bogatej tradycji XIX w. została wykończona w sposób charakterystyczny dla ówczesnej luterańskiej myśli artystycznej nie bojącej się stosować elementów częściej kojarzonych z tradycją rzymskokatolicką lub prawosławną, niż ewangelicką. Należy jednak pamiętać, że wystrój miał i wciąż ma na celu jedynie ozdobienie budynku, nie ma zaś wydźwięku religijnego. Starając się jednak pozostać wiernym tradycji luteranizmu każdy element dekoracyjny kościoła odnosi się, bądź nawiązuje do symboliki biblijnej.
Kawałek za tymże kościołem znajduje się park Reymonta z połowy XIX wieku założony przez Ludwika Geyera. Tutaj przywitają nas urocze ślimaczki 😉



Wracamy w kierunku północnym ulicą Piotrkowską, skręcamy w Piłsudskiego i tam napotykamy parafię Najświętszego Imienia Jezus – kościół Jezuitów. Powstał w latach 1880–1884 jako luterańska pw. Jana Ewangelisty. W 1945 roku przejęty przez Jezuitów. Wybudowany z cegły jako neoromański.
Czas kierować się na PKS, po drodze na Piotrkowskiej mijamy słynny przystanek Jana Gałeckiego, który swoim projektem wygrał konkurs „Przystanek Piotrkowska Centrum”. Założeniem było nawiązanie do secesyjnej Łodzi i chyba się udalo.

I jeszcze jedna ciekawostka... Pomnik Juliana Tuwima. Jeden z dziesięciu pomników, jakie postawiono w mieście jako element obchodów roku tuwimowskiego, a przypadał on na rok 2013 – oficjalne otwarcie, nastąpiło 4 lipca. My natrafilismy na Tuwima w niebieskim płaszczu, zza którego wyłania się pomarańczowa czeluść z demonicznymi postaciami. (na pierwszy rzut oka pomyślałam, że to pomnik Freddy Krugera 😉 Pomniki pomalowane zostału przez studentów Akademii sztuk pieknych lub przez organizatorów. No to wracamy. Ale wrócimy, planowo jeszcze w tym roku – zobaczymy jak wiatry zawieją.