Wakacje 2015 - V dzień (Spływ Dunajcem - Grywałd - Krościenko)

Cóż tu wiele pisać, być w Pieninach i nie zaliczyć spływu Dunajcem, to jak być w Gdańsku i nie widzieć Neptuna ;-)
Coś pięknego, aczkolwiek cena "nieco" za wysoka. Tak dla rodziny 5-6 osobowej to duży wydatek. Ale warto, naprawdę. Kto był, ten wie, kto nie był, niech żałuje. Pięknie, przecudnie meandruje Dunajec wśród tych wysokich skał, nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, a przy tym dowcip i humor flisaków dopełnił wszystkiego. Szkoda tylko, że był niski poziom wody, ale przynajmniej płynęło się dłużej i dłużej można było nasycić wzrok pięknymi widokami.

Jakoś fotek zbyt ładnych nie zrobiłem, nie wiedzieć czemu...
Po powrocie pojechaliśmy jeszcze na chwilę do otwartego kościółka św. Marcina w Grywałdzie, okazało się, że mam szczęścię, bo akurat przyszedł młody pan, ministrant, który sporo ciekawych rzeczy mi opowiedział o wnętrzu, pokazał wiele ciekawostek (np. ten malunek znajdujący się po lewej stronie na ścianie- za ołtarzem, już nie pamiętam dokładnia, ale chyba św. Szczepana). Kościół - coś przepięknego, fotki nie oddają tego piękna.

Potem jeszcze na chwilę do Krościenka, krótki spacer po miasteczku, i powrót na bazę.
To był super udany, lajtowy dzień.



PS. Nie wiem, czemu pionowe fotki "ustawiają się bokiem" po wrzuceniu do wycieczki - u mnie w domu na przeglądarce zdjęć wszystko jest OK. Może Ania coś zaradzi?