Wakacje 2015 - III dzień (Zakopane - Grywałd)

Do Zakopanego musieliśmy pojechać, choćby nie wiem co. Oczywiście korek na zakopiance masakryczny, ale warto było. Warto dlatego, by zrewidować własne wspomnienia (byłem tam ostatni raz w 1993 roku!!!) i wyobrażenia.
Zdecydowanie samo Zakopane nas rozczarowało, może się komuś narażę, ale to taki Sopot południa. Nic ciekawego, aczkolwiek to może przez to, że wszędzie byliśmy krótko, i wszystkich miejsc wartych obejrzenia, nie widzieliśmy. Ja tu raczej mówię z perspektywy Krupówek - chała, tłumy, i nic więcej.

Gubałówka, cmętarz na Pęksowym Brzyzku i muzeum misiów. Oto, co nam się podobało. Widoki z Gubałówki, super i niezapomniane. Cmętarz - klimat i zaduma. Muzeum - miś Jasia Fasoli.
Wracając, oczywiście korki, ale wpadliśmy do zamkniętego już niestety kościoła św. Marcina w Grywałdzie. Jednak co się upiecze, to nie uciecze, i parę dni później byłem raz jeszcze, już sam, tym razem podziwiałem przepiękne wnętrza, jakich u nas, na Pomorzu nie uświadczysz.

W sumie, był to fajny dzień. Zakopane zaliczone.