I cz. Jurajski październik - Kroczyce i Góra Zborów

Mamy piękną złotą jesień, a Jura w tym roku nieco u mnie zaniedbana. Postanawiam więc choć troszkę zrekompensować się, więc wyruszamy do Kroczyc. Planowany dzień to sobota i cała podróż okazuje się nie taka prosta bez auta, ale dajemy radę. Najpierw udajemy się na busa do Szczekocin, który odjeżdża o 7:25, w Szczekocinach mamy przesiadkę na drugiego busa o 9:00, jednak na miejscu okazuje się, że jeździ miejska linia wcześniej, więc oszczędzamy jakieś 20 minut.
Na samym początku zapoznajemy się z Kroczycami. A Kroczyce to stosunkowo młoda wieś historycznie ten teren pamięta już wieki średnie (XIV wiek), jednak sama miejscowość to wiek XIX. Wzmiankę o nich znajdziemy w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego z 1880 roku. okolice Kroczyc to bardzo ważne miejsca ze względu na wydarzenia wojenne zarówno związane z pierwszą wojną jak i drugą. Tym bardziej jest to istotne dla tego obszaru, że tutaj zawdzięczamy wiele sukcesów polskiemu ruchowi oporu. Okres okupacji zakończył się tutaj w styczniu 1945 roku.

Udajemy się w kierunku oznaczonego na mapie cmentarza wojennego. Prowadzi tam czarny szlak pieszy biegnący wzdłuż ulicy (dość ruchliwej) po to by za chwilę dać znak do skrętu, kawałek za znakiem uprzedzającym widzimy czarną strzałkę w odpowiednim kierunku i tutaj następuje mała konsternacja, czy oby na pewno w odpowiednim kierunku. Ścieżka którą pokazuje znak wygląda mało szlakowo i biegnie między dwoma polami, ale zagęszczenie drzew w głębi wskazuje na to, że to jednak nasz cel. Jest to Cmentarz I Wojny Światowej, który stanowi wydzielony prostokąt z kilkoma zaznaczonymi grobami , na których stoją krzyże łacińskie i prawosławne. Wokół okopy strzeleckie, które wyglądają tak niepozornie, że gdyby nie tabliczka głosząca: „Architektura militarna Jury”, nikt by ich nie zauważył. Cmentarz został założony w latach 1917-1918 przez władze austriackie. Spoczywają na nim żołnierze Wielkiej Wojny Jurajskiej z bitwy 1914 roku między armiami Państw Centralnych (Austro-Węgry i Niemcy), a armią rosyjską. Spoczywa tutaj 938 żołnierzy. Ta liczba to wynik połączenia cmentarza in situ ze kilkoma innymi zlikwidowanymi w okolicy w ’30 XX wieku przez władze II RP. Obecny kształt z 20-lecia międzywojennego odbiega od zamierzeń, które widoczne są na tablicy informacyjnej. Podsumowaniem tego miejsca jest cytat Alberta Schweitzera: „Groby żołnierzy są najlepszym przykazaniem o pokoju”.
Będąc przy temacie cmentarz, warto zwrócić uwagę na ciekawą kapliczkę z XIX wieku, znajdującą się na cmentarzu przy czarnym szlaku.

Wracamy tą samą drogą, schodząc na żółty szlak przy kościele p.w. św. Jacka i Marii Magdaleny z XIX wieku. Zastąpił on inny drewniany św. Marii Magdaleny z obrazem tej świętej. Wspomniany pierwotny kościół wzniósł rycerz maltański Petrasius Firlej, stąd kościół i ramionach równej długości (to moje osobiste przypuszczenie, ponieważ w notce znajdziemy stwierdzenie, że przez dobudowanie kaplic, zyskał on kształt krzyża łacińskiego). Owe kaplice to kaplice patronów parafii. Kościół jest ciekawy ze względu na główny ołtarz, wykonany z miejscowych skał gipsowych, któremu nadano kształt groty w Lourdes.
Teraz już żółtym szlakiem idziemy w las. Jeszcze na terenie zabudowań mijamy krzyż upamiętniający męczeńską śmierć 1 sierpnia 1944 roku uczestników ruchu podziemnego. Docieramy do rozejścia szlaków. Tutaj wybieramy kierunek: Góra Zborów (choć była myśl udać się do Kotkowic, jedna rezygnujemy, by nie nadrabiać 8 km i mieć więcej czasu na samych skałkach, wszak dla nich tam pojechaliśmy). Do rezerwatu prowadzą nas zielone znaki. Z tego miejsca to zaledwie 1 km. I już za moment wyrastają przed nam pierwsze skałki ‘porastające’ Górę. Wdrapujemy się na punkt widokowy – jeden z moich ulubionych na Jurze. A tam aż po horyzont przedstawienie barw. Jesienne barwy wciąż toczą walkę z letnią zielenią przez co cały spektakl jest bardziej widowiskowy. Osobiście zdecydowanie bardziej mi to odpowiada niż jednotonny krajobraz (choć nie zaprzeczam też ma swój urok). Spędzamy tutaj dłuższą chwilę. Mimo bardzo ładnej pogody, wręcz idealnej jak na tą porę, przy dłuższym spoczynku chłód staje się odczuwalny, dlatego termosik jest jak najbardziej przydatny. Na górze błogi spokój i cisza, ponieważ ludzi brak. Na końcu ów spokój został zmącony przez wycieczkę, jednak my i tak już kierowaliśmy się w dalszą drogę.



Góra Zborów to inaczej Góra Berkowa o wysokości 462 m.n.p.m. jest jednym z dwóch wzgórz wchodzących w skład rezerwatu o tej samej nazwie. Jest również najwyższym punktem tej części Jury. Rezerwat został utworzony w 1957 roku. Na szczycie góry stoi wieża triangulacyjna, wybudowana przez Niemców w czasie II Wojny Światowej. Na terenie rezerwatu znajduje się również kamieniołom, w którym pracowali jeńcy, utworzony przez Niemców. W kamieniołomie mieści się Jaskinia Głęboka, która jest udostępniana do zwiedzania.
Schodzimy w dół i kierujemy się na zielony szlak rowerowy w kierunku Skałek Rzędkowickich. Droga przed nami to 4 km. (o tym w kolejnej części🙂
