Kaplica na Wyspie w Studzienicznej

Historia tego miejsca wiąże się historią klasztoru w Wigrach i ma swój początek w osiedleniu się na wyspie pustelnika,prawdopodobnie jednego z kamedułów. Modlił się on tam w intencjach okolicznej ludności do obrazu Matki Bożej i stąd też miejsce zaczęło słynąć łaskami. Po odejściu pustelnika na wsypie pojawił się kolejny ,znany już z nazwiska Wincenty Morawski,który kontynuował dzieło poprzednika. Zbudował także na wyspie drewnianą kapliczkę, do której ciągnęły długie szeregi pielgrzymów. Sam brat pustelnik udał się pieszo do Rzymu,by wyprosić jeszcze większe łaski dla tego miejsca. W miejscu drewnianej kapliczki w XVIII wieku wzniesiono kaplicę murowaną ,w której do dziś czczona jest Matka Boska Studzieniczna.
Początkowo wysepkę pustelnika łączył ze stałym lądem mostek,obecnie jest to grobla,otoczona z obu stron jeziorem Studzienicznym. Pielgrzymi niejednokrotnie pokonują ta drogę na kolanach. Po drodze mijają ponad 500-letni dąb, pamiętający czasy pustelników.

Sama kapliczka kryje w sobie cudowny obraz Matki Bożej Studzienicznej. Jest to niezwykle małe pomieszczenie, dlatego ławki dla wiernych stoją także na zewnątrz. Do kaplicy można dostać się przez groblę lub dopłynąć jeziorem. Obok kapliczki znajduje się studzienka. Powszechnie uważa się,że woda ze studni ma uzdrawiającą moc, leczy zwłaszcza choroby oczu i skóry. Jest tez pomnik poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II. Otoczenie ślicznej, białej kapliczki jest pełne spokoju i uroku. Wokół panuje cisza, słychać tylko świergot ptaków i pluskanie jeziora,szumią szuwary, po wodzie pływają kaczki i rosną fantastyczne lilie wodne. Po prostu pięknie.
Nie będę ukrywać,że do Studzienicznej przyjechaliśmy jednak głównie po to ,by zobaczyć jak obecnie wygląda...plan filmowy kultowego dla nas filmu „Karate po polsku”. Kto pamięta ten film, ten wie,że główni bohaterowie przyjechali na mazurską wieś malować freski na ścianach miejscowego kościółka. Akcja filmu w dużej części toczy się właśnie w kaplicy na wyspie. W stosunku do tamtych czasów ( film pochodzi z 1982r) sporo się tu zmieniło. Przede wszystkim zagospodarowano teren wokół kaplicy,odnowiono wnętrza. Jednak bez dwóch zdań jest to ta sama kapliczka, która zagrała w filmie. Po powrocie do domu ponownie obejrzeliśmy film, by jeszcze raz porównać sceny z filmu , ze stanem dzisiejszym.

Po drodze do Studzienicznej zatrzymaliśmy się przejazdem w Augustowie, by obserwować słynną śluzę i Kanał Augustowski ,którym pływają stateczki i gondole. Nie było jednak już czasu,by osobiście zażyć tej przyjemności. Może kiedy indziej będzie ku temu okazja. Odwiedziliśmy jeszcze rodzinkę wypoczywającą w Augustowie nad jeziorem Sajno. I ruszyliśmy w dalszą drogę.