Zaproszenie do Szczebrzeszyna
Minione 2 dni spędziliśmy w ciekawym Szczebrzeszynie na Roztoczu. To miasto zna chyba każdy Polak z racji wierszyka Jana Brzechwy "Chrząszcz", którego początek brzmi "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie..." Toteż nawiązując do tego niekwestionowanego symbolu miasta, Włodarze prowadzą projekt, który ma na celu promocję tego uroczego zakątka, a my tym sposobem zostaliśmy zaproszeni na spotkanie dziennikarzy.
Wyjazd obfitował w atrakcje, poza oficjalnymi spotkaniami czekała na nas wspaniała przejażdżka bryczkami po tutejszych wąwozach lessowych, ognisko z kiełbaskami w zacisznym i malowniczo położonym ośrodku Przystanek Kawęczynek w gminie Szczebrzeszyn oraz zwiedzanie miasta i jego zabytków z przemiłym i bardzo fachowym przewodnikiem - Panem Januszem Kapeckim. Przy okazji bardzo go polecamy jako przewodnika dla każdego, kto chciałby odwiedzić to piękne miasteczko, z nim na pewno dostaniecie się do miejsc czasem trudno dostępnych (600-423-828).
Rozpoczęliśmy od Rynku, na którym w 2011 roku stanął Pomnik Chrząszcza - już drugi w tym mieście, cieszący się oczywiście dużą popularnością wśród turystów 🙂 Obowiązkowe zdjęcie! Zwiedziliśmy dogłębnie stary kościół Św. Michała, obecny pochodzi z początku XVII wieku, ale poprzedni stał tu już w średniowieczu. W świątyni odnaleźć można elementy renesansu lubelskiego. Widzieliśmy też dawną szkołę Ordynacji Zamojskiej oraz ładny parczek nad rzeką Wieprz, przy której mają powstać również bulwary zagospodarowane dla mieszkańców i turystów.
Drugą świątynią w mieście jest kościół Św. Katarzyny Aleksandryjskiej, noszący niegdyś wezwanie Św. Ducha. Od dawna istnieje przy nim szpital, który funkcjonuje do dziś. Kościół jest stary i kilka razy był przebudowany i dzięki temu pojawiła się tutaj taka ciekawostka, że oś kościoła jest krzywa, bowiem prezbiterium jest przesunięte w lewo, co wyróżnia ten kościół. Jak Ząbkowice mają swoją krzywą wieżę, tak Szczebrzeszyn ma swój krzywy kościół 🙂
Później zwiedzaliśmy Synagogę - jedną z najstarszych w Polsce, z XVII wieku. Synagoga została spalona przez Niemców w 1939 roku, a teraz jest wspaniale odrestaurowana. Mieści Miejski Dom Kultury oraz punkt Informacji Turystycznej, w sezonie turystycznym czynny cały tydzień. Można tu nabyć magnesik czy symbol miasta - chrząszcza.
Z Synagogi bardzo blisko jest do unikalnej cerkwi - murowanej, która kryje cudne wnętrze, koniecznie trzeba ją odwiedzić. Klucz znajduje się właśnie w synagodze. Cerkiew jest używana nadal i około raz w miesiącu odbywają się tutaj nabożeństwa. Niemal naprzeciw cerkwi kryje się wśród zieleni kirkut - cmentarz żydowski. Tu również udało nam się wejść, choć to niełatwe, gmina żydowska pozostawiła cmentarz sam sobie i zarasta, że przykro patrzeć. Wśród chaszczy przedzieralśmy się, aby zobaczyć ledwo widoczne macewy. A jest ich tu niemało, w sumie około 3 tys., w tym około 500 nadal stojących. Jest tez grób cadyka, gdzie do dzisiaj czasem pozostawiane są modlitwy i prośby Żydów. Być może włodarze miasta przy pomocy społeczników i pasjonatów przygotują kirkut do wygodniejszego zwiedzania, bowiem szkoda tak ciekawej atrakcji turystycznej, aby poszła na zmarnowanie.
Odwiedziliśmy też cmentarz katolicki, na którym spoczywają przodkowie Karola Wojtyły - naszego Papieża Polaka (Kaczorowscy). Pogrzebany został tutaj również ostatni Żyd w Szczebrzeszynie - Jankiel Grojser.
Wstąpilismy też do Galerii miejscowych artystów, z pięknymi obrazami i innymi cudami rękoma czynionymi. Istnieją tu 3 galerie prywatne, my odwiedziliśmy 2 - Państwa Drohomireckich i nową, jeszcze nie całkowicie ukonczoną galerię Pana Karpowicza. Pogłaskaliśmy też drugiego Chrząszcza, który wita turystów przy drodze od 2002 roku.
Na koniec spotkała nas jeszcze niespodzianka - nauka robienia cebularzy - lokalnego produktu szczebrzeskiego. Formowanie cebularzy odbyło się w Restauracji Chrząszcza na Rynku w Szczebrzeszynie. Zjeść tu można i inne specjały lokalne.
W ten weekend odbywały się tutaj również Dni Chrząszczowego Grodu, a wkrótce będzie też Święto Fasoli, bowiem tak, jak za dawnych czasów, wszędzie rośnie tu fasola na tyczkach leszczynowych, ręcznie sadzona i obrabiana, jak za czasów naszych dziadków, bardzo specyficznie wbijająca się w krajobraz Szczebrzeszyna i najbliższej okolicy.