Bukowiec -atrakcje bardziej i mniej znane.

O dziwo kolejny dzionek majówki ciepły. Co rzadko się zdarza. W tamtym roku było deszczowo i zimno. Ostatni dzionek wolnego. Dziś wybieramy się do Bukowca. Historia tego miejsca została już opisana na Psz. Ja dodam tylko parę ciekawostek. Sam pałac nie jest zbyt ciekawy, jego właściciel hrabia Fryderyk von Reden zrekompensował to sobie tworząc na 23 hektarowym terenie przepiękny angielski park krajobrazowy. Powstał tu tzw. Dom ogrodnika z którego korzystali goście, jak w pałacu zabrakło miejsc do spania. Można tu było zobaczyć minerały, motyle i egzotyczne pięknie pachnące rośliny. Dziś obiekt ten jest niedostępny do zwiedzania.
Kolejną atrakcją jest Świątynia Ateny, dziś wyremontowany obiekt w którym jak za dawnych czasów jest herbaciarnia. Obiekt ten hrabia podarował dla swojej ukochanej żony Fryderyki w drugą rocznicę ślubu. Budynek stoi na wzgórzu i widać go już z daleka. Siedząc przed świątynią można podziwiać piękne widoki Karkonoszy, które się nie zmieniły od czasów gdy hrabina podejmowała tu swoich gości. No może trochę bardziej są zarośnięte🙂. Jest tu sala -biblioteka z której można wziąć książkę i poczytać a jak nam się bardzo spodoba to nawet do domu ale w zamian trzeba zostawić inną.

Maszerując drogą za domem ogrodnika, wśród skałek docieramy do wieży widokowej. Z niej podziwiać można widoki na Karkonosze, Rudawy Janowickie oraz panoramę Bukowca wraz z otaczającymi go stawami, których jest tu sporo. Wokół nich prowadzą ścieżki, poustawiane są ławeczki. Powyżej wieży znajdują się ruiny amfiteatru.
Z wieży wracamy do auta , bierzemy duży plecak i wyruszamy czerwonym szlakiem na dalsze zwiedzanie. Wierzbową aleją kierujemy się do Opactwa miejsca pochówku hrabiego, który zmarł 3 lipca 1815r. Było ono połączeniem kaplicy z grobowcem. W wieży mieszkał ogrodnik który zarazem był stróżem. Powstało ono w modnym wtedy stylu tajemniczego średniowiecza. Po śmierci hrabiego, żona jego, przez 39 lat kładła na jego trumnie codziennie świeże róże. Została pochowana obok męża. Na dzień dzisiejszy Opactwo jest odbudowywane bo z dawnych czasów pozostała tylko wieża.

Z tego miejsca wąską ścieżką maszerujemy szczytem w poszukiwaniu kolejnej trakcji czyli punktu widokowego i sztucznej groty. Na punkcie widoki bez widoków. Ostrożnie schodzimy z górki, trzymając się gałęzi. Po zejściu parsknęliśmy śmiechem bo po drugiej stronie były schody. Grota znajduje się koło stawu. Ale żadnej informacji o niej nie zasięgnęłam bo ktoś zabrał tablice informacyjną.
Stąd wracamy na czerwony szlak i idziemy do kolejnej atrakcji ale zapomnianej , a mianowicie na Mrowiec na którym znajdują się skałki z punktem widokowym. Po około 20 minutach w oddali widać pierwsze skałki. Idziemy dalej i próbujemy znaleźć do nich dojście. Nic z tego. Trzeba wrócić i przedzierać się przez krzaczki. Dochodzimy do skałek o nazwie Sowi Kamień. Jest to granitowa zwietrzała skała z żyłami aplitu i jasnej skały magmowej. Powyżej idąc starym szlakiem czerwonym dochodzimy do dawnego punktu widokowego. Na szczyt wśród głazów prowadzą kamienne schody. Kiedyś rozpościerała się z tego miejsca cudna panorama na góry, Rudawy i Mysłakowice. W 1835 roku stała tu wieża widokowa, duży kamienny stół na którym były wyryte nazwy miejsc jakie było widać. Wokoło niego stały ławy dla spokojnego posilenia się. Obecnie z punktu widoków brak a po dawnych zabytkach wszelki ślad zaginą.



Wracamy do samochodu i ruszamy do schroniska po pieczątkę, w oddali widać zabytkowy zamknięty na głucho kościół. Potem wracamy do pałacu który był udostępniony do zwiedzania. Mogliśmy zobaczyć piękną salę kominkową. Pieczątkę zaś uzyskaliśmy w restauracji.
Przepraszam za jakość niektórych zdjęć ale były robione na ostanim żywocie bateri. Bo mimo że wzięłam dwa aparaty nie przewidziałam że oba mają rozładowane akumulatorki🙂.
