Dolina Będkowska zimowo
Była to niedziela, kiedy to jeszcze była zima, bo dzisiaj to już jesień bardziej. Udało mi się wyciągnąć rodzinkę do Doliny Będkowskiej w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej. Zaczęliśmy spacer w Będkowicach, gdzie zaczyna się owa dolinka. Byliśmy tu już kilka razy, nawet dojechaliśmy tu na rowerach, ale jeszcze nigdy nie w zimie. Plusem jest tam to, iż droga jest ubita i wyjeżdżona, więc nie trzeba przedzierać się przez śnieg. Tylko, że w głównej mierze jest to dzięki autom, które dość często tam niestety przejeżdżają.
Droga była śliska, więc trzeba było uważać, a w szczególności gdy obok przebiegał jakiś biegacz - a Rasti widząc kogoś biegnącego też się zrywa. Raz mi tak zrobił ale na szczęście utrzymałam równowagę.
Rasti więc nie był najszczęśliwszy gdy musiał iść na smyczy. Dopiero niedaleko Brandysówki go odpięliśmy. Dzieci zostały pod wiatą ogrzewać się w ostatnich promieniach zachodzącego słońca, a ja z Rastim poszłam kawałek dalej zobaczyć wodospad Szum na potoku Będkówka. Jest on jedynym na terenie jury i ma wysokość 4 metrów.
Brandysówka, która jest gospodarstwem turystycznym w sercu Doliny Będkowskiej działała mimo zimy, więc dzieci zamówiły sobie kakao i naleśniki. Szkoda tylko, że miejsca siedzące są tylko na polu i nie ma gdzie wejść by się ogrzać w taką pogodę.
Ale pod wiatą, w osłoniętym miejscu, w słońcu było przyjemnie. Trzeba było wracać, a że już mniej aut jeździło więc Rasti już w większości swobodnie mógł pobiegać.
Ciekawych zapraszam na mój blog o naszym psiaku goldenie: http://goldenrasti.blog.pl/