Kraków służbowo

Kraków krótko i konkretnie. Niestety. Cztery godziny pozwalają jednak na zaczerpnięcie choć odrobiny sztuki. Docelowym było zapoznanie się z twórczością Olgi Boznańskiej – polskiej malarki modernistycznej w tendencji postmodernistycznej, która tworzyła w Paryżu i Monachium. Była członkiem Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka” jak również Societe nationale des beaux arts. Trzeba mieć na uwadze, że wtedy kobiet artystów było niewiele.
Wystawa Boznańskiej została zaprezentowana w głównym gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie. W tym samym budynku znajdują się również wystawy stałe, więc udaliśmy się (ja nie po raz pierwszy) na wystawę rzemiosła artystycznego oraz sztuki polskiej XX wieku. Taka przyjemność kosztuje co najmniej dwie godziny. Kolejnym celem był Pałac Erazma Ciołka, gdzie możemy podziwiać rzeźbę średniowieczną oraz sztukę cerkiewną.

Wystawa rzemiosła artystycznego przeprowadza nas przez kolejne epoki prezentując ceramikę, stroje, meble. Możemy podziwiać tzw. meble gdańskie, biedermeier, klasycyzm z charakterystyczną dla tej epoki sofą przypominającą szezlong. Możemy poznać ceramikę europejską, fajans polski, szkło europejskie oraz związane z nurtem secesyjnym.
Malarstwo polskie XX wieku zaczynamy zwiedzać od sali wejściowej, gdzie są zaprezentowani artyści przełomu wieków, związani ze Szkołą Monachijską, nurtem dekadenckim, malarstwem pejzażowym. Dalej już wkraczamy w znacznej części w świat artystów współczesnych. Niestety Kantora Umarłej Klasy już tam nie obejrzymy, choć znajdziemy tam wiele innych jego dzieł. Skłaniający do zadumy Stern, eksperymentujący Witkacy, wzniosły Szymanowski z swoim pochodem na Wawel i Chopinem, imponujące projekty witraży Mehoffera do katedry fryburskiej (wszystkie okna wypełniał przez 40 lat! Stąd przyjęło się mówić o tym dziele Opus Magnum – dzieło życia) oraz Wyspiańskiego – Kazimierz Wielki (którego zdjęcia nie mam). Tuż obok spotkamy się ze Stańczykiem Wyczółkowskiego w dość ironicznej interpretacji (z resztą czego się spodziewać po Stańczyku 🙂 oraz ze skłaniającym do refleksji witrażem Mehoffera – Vita somnium breve (życie krótkim snem), gdzie nad młodą umarłą dziewczyną wznoszą się trzy muzy – alegorie rzeźby, malarstwa i architektury. Błądząc labiryntem korytarzy trafiamy na kolejny jednak zupełnie inny… las kolumn sięgający w nieskończoność… nie to tylko złudzenie, które dają lustra, a kolumn są dwa rzędy. Pomalowano je w zielono – żółte paski. Totalny oczopląs. Ten sposób kształtowania przestrzeni nazywany jest environment. na wyjściu czeka na nas nic w środku 😉 W ten sposób kończymy zwiedzania gmachu głównego.

Dalej jak już wspomniałam nie udało się nam dotrzeć, ponieważ pałac ciołka był zamknięty i jak się okazało sukiennice w pierwszy wtorek miesiąca są również nieczynne, a wtedy taki wtorek właśnie był. Pozostało zjeść obiad (w bardzo dobrej gruzińskiej restauracji) i biec na przystanek, gdzie miał podjechać autokar.