Był sobie człowiek … Śladami Bobolusa Jurajskiego

Najbardziej przystępne szlaki biegnące przez krajobrazy Jury Krakowsko Częstochowskiej – znane są większości Krajtroterów PSz. Okazuje się jednak, że można jeszcze znaleźć tam miejsca mało popularne, ba nawet takie o których niewiele osób wie.
Jadąc do Mirowa, nie wiedziałam jeszcze o atrakcji jaką zobaczę.

Ale po kolei.
Koniec października, niebo błękitne -zapowiada się ładna pogoda .

Bezpłatny parking niedaleko ruin zamku w Mirowie prawie pusty/!/. Ze znaczkiem PSz na plecaku, wyruszyliśmy na wędrówkę.
W tym roku nie byłam jeszcze w Mirowie i zaraz na początku dostrzegłam pewne zmiany. A mianowicie ruiny w zamku, niedostępne są do bliższego spenetrowania. Trwają tam prace zabezpieczające, widać nawet nowe fragmenty muru. Wejście na dziedziniec wewnętrzny zostało skutecznie zabezpieczone. Znaczy, że coś się dzieje!



Poszliśmy dalej wybierając najbardziej popularną ścieżkę tzw. Bobolicko- Mirowską Grzędę skalną. Malownicze widoki towarzyszyły nam na całej trasie. Po drodze oglądaliśmy też dojrzewające jesienią owoce dzikiej róży, wybarwione owoce jałowca, czy ciemnofioletowe owoce tarniny- popularne tarki. Te ostatnie- nawet trochę podjadaliśmy prosto z krzaków :-) Po około pół godzinie można było dotrzeć do zamku w Bobolicach. Nam zajęło to znacznie więcej czasu zważywszy na postoje.
Odbudowany zamek w Bobolicach wyłonił się jak na prawdziwą warownię przystało. Wysoki, smukły, wspaniale prezentował się w otoczeniu jurajskich lasów.

Po raz pierwszy zajrzałam do nowo wybudowanej stylowej karczmy. Przyznam jednak, ze ani wystrój ani ceny nie zachęciły mnie do tego aby zagościć tam na dłużej.
Drogę powrotną postanowiliśmy urozmaicić idąc ścieżką u podnóża wzgórz – wśród lasu. Leśna droga jest chyba najmniej uczęszczana, ale bardzo malownicza. Poprowadziła na do Jaskini Stajnia.

Z tablicy informacyjnej przed jej wejściem dowiedzieliśmy się, że polscy archeolodzy znaleźli tutaj pierwsze w Polsce szczątki neandertalczyka. Dokładniej trzy zęby trzonowe - najstarsze ludzkie szczątki kiedykolwiek odkryte na terenie naszego kraju.
Dowiedziono, bo analiza szczątków kości na to wskazuje , że ich właściciel był mężczyzną. Nazwa Bobolus nadana została przez dzieci właściciela terenu na którym jest jaskinia- Jarosława Laseckiego.



W jaskini odkryto również bogate ślady osadnictwa neandertalskiego. Niezwykłe ilości narzędzi krzemiennych, a także wyroby z poroża renifera - m.in. rogowy młotek.
Przed wejściem do Jaskini znajduje się niewielkie, dzikie miejsce na biwak, a wokół sporo ścianek wspinaczkowych.

Sama Jaskinia jest niewielka . Właściwie można by ją określić jako większa wnęka. Zasłynęła po odkryciu w niej szczątków neandertalczyka. I to nie tylko na skalę krajową, ale i ogólnoświatową.
Powędrowaliśmy dalej. Skałki oblegane przez wspinaczy mają swoje nazwy: Grzęda, Studnisko, Turnia Kukuczki … tylko dla orłów!

Przy niektórych z nich było naprawdę tłoczno! Widać, że skałki cieszą się tu ogromną popularnością i są mekką miłośników tego sportu. Podziwiając różne formy skalne dotarliśmy do Mirowa i pięknie oświetlonych zachodzącym słońcem ruin.
I niby znamy te okolice jak własną kieszeń, a zobaczyliśmy miejsca atrakcyjne i dotąd przez nas nieznane. W planach jest budowa multimedialnego muzeum Bobolusa Jurajskiego. Prezentowane tam będą informacje o życiu i zwyczajach neandertalczyka. I to będzie kolejna jurajska atrakcja.




