Zatoń Dolna i Dolina Miłości

Ze Szczecina wyruszamy w stronę Gryfina, tam odbijamy na Chojnę, a następnie kierujemy się na Krajnik Dolny. Zaraz za Krajnikiem Dolnym skręcamy w prawo na Krajnik Górny (droga asfaltowa, ale wąska na 1 auto). Stamtąd cały czas prosto, drogą, a właściwie aleją pomiędzy gęsto rosnącymi drzewami. Po obu stronach pagórki, pasące się sarny (nie przesadzam, ja trafiłam na całe stado) i widoki w tym stylu. Po kilku minutach odbijamy na Zatoń Dolną i krętą, wiodącą w dół drogą zjeżdżamy ok. 2 km wśród pagórków i pięknych widoków na Odrę i rozlegle tereny na drugim, niemieckim brzegu. W dole widać kościółek stojący na wzgórzu w samej Zatoni, cała resztę wsi dostrzeżemy dopiero, kiedy zza zakrętu wyłonią się pierwsze domy. Zatoń oddalona jest od Szczecina o ok. 50 km.
Na parkingu w Zatoni tablica informacyjna (nie przepisuję, bo nie ma sensu, kto chce poczytać, sam musi się tam wybrać). Wieś to dosłownie kilka domów, niektóre od płynącej wartko Odry dzieli zaledwie kilka kroków. Na górce kościółek z XVIII w. Niestety zamknięty.
Udajemy się ku drodze wiodącej wzdłuż Odry i kierujemy się wraz z nurtem, czyli w prawo. Wkrótce trafiamy na parking, gdzie rozpoczyna się odrestaurowany częściowo przez Federację Zielonych GAJA szlak Doliny Miłości. Są tablice informacyjne, oznakowania na drzewach i ławeczki. Przejście szlaku zajmuje ok. 1,5 godz. Po drodze sporo przewróconych drzew i pięknej, dzikiej przyrody. Atrakcję stanowią również głazy z wyrytymi nazwiskami i sentencjami. Żeby nie zanudzać zainteresowanych odsyłam na stronę: www.dolinamilosci.pl. Tam znajdziecie historię i genezę tego pięknego parku, którego świetność niestety została zaprzepaszczona przez upływający czas, a który ma niesamowitą historię.
Na koniec zwiedzania czekała na nas jeszcze miła pogawędka z miejscową gospodynią, która uraczyła nas jajkami od wiejskiej kurki oraz jabłkami ze swojskiej jabłonki za niewielką opłatą.
Naprawdę polecam, z dala od tłumów turystów, a niesamowicie i magicznie. Zdjęcia niestety jesienne i nie oddają w ogóle klimatu. Chyba mam za słaby aparat, żeby to uchwycić ;-) Może na wiosnę tu wrócę i fotki bedą lepsze.