Karpacz i Kowary
Na Śnieżce spędziliśmy cały dzień i nie mieliśmy wtedy czasu ani tym bardziej sił, żeby zwiedzić Karpacz a nie mogliśmy go sobie podarować więc w niedzielę wybraliśmy się na spacer do Karpacza i pobliskich Kowar, bez wiekszych planów.
Oczywiście kolejny wodospad musieliśmy zaliczyć 🙂 Tym razem Dziki Wodospad, urokliwy jak i inne. Potem poszliśmy na deptak, muszę przyznać i mam nadzieję, że nikogo nie urażę, że Karpacz jako miasteczko, nie licząc atrakcji, bardziej mi się podoba niż Szklarska Poręba, która jest trochę rozstrzelona. W Karpaczu jest ładny długi deptak i odwiedzając go wiadomo gdzie trzeba iść by to miasto sobie pooglądać 🙂 Na dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się na Skwerze Zdobywców, to dla mnie miejsce bardzo ciekawe i ważne, bo uwielbiam sobie poczytać o górach wysokich i jest mi to bliski temat. Więc z "Wandą" musiałam sobie zrobić zdjęcie 🙂 Fajny na deptaku był wąż z wodą puszczony, żar się lał z nieba więc to była uciecha 🙂
Po Karpaczu wybraliśmy się do Kowar, jakiż kontrast Karpacz tłumny i gwarny i totalnie ciche Kowary, choć Starówka mnie oczarowała bardzo ładna. Dobrze że jednak wyszliśmy z auta bo się łamaliśmy, upał, zmęczenie i jeszcze Dominika usnęła... Dlatego sobie Park Zabytków DŚ odpuściliśmy podjechaliśmy tylko do 3 pałaców, bo były na wykazie Doliny Pałaców i Ogrodów ale specjalnie nie ma co polecać - 1 to hotel Pałac Smyrna, drugi pałac Ciszyca w złym stanie i zamieszkany, a trzeci najładniejszy ogrodzony i tak ukryty, że nijak dojrzeć a co dopiero dojść 🙂