Leskowiec
Wczoraj czyli w środę wybraliśmy się na Leskowiec (922 m n.p.m.) w Beskidzie Małym. Podjechaliśmy do Targoszowa i stamtąd ruszylismy żółtym szlakiem do góry. Na początku zaraz za zabudowaniami Targoszowa szlak jest dość uciążliwy, kamienisty i stromy, wąski wąwóz, koryto górskiego potoko, tyle że suchy, choć jak się przekonaliśmy nie zawsze 🙂
Potem robi się łagodniej i już pod szczytem Leskowca jest szeroko i przyjemnie 🙂 Całą drogę towarzyszyło nam słońce, choć pogoda była niepewna. Gdy zobaczyliśmy szczyt Leskowca, z krzyżem i szalasem, zobaczyliśmy też burzowe chmury i zaczęło pomrukiwać burzowo i popadywać. Nie wiedzieliśmy co dalej, z powrotem do auta czy do schroniska, ale Natalia była wystraszona i w telewizji usłyszała, że jak burza idzie to do najbliższego schroniska 🙂 No wiec do schroniska. Na szlaku nie spotkaliśmy ani jednej osoby, na Leskowcu nikogo, za to w schronisku pełno ludzi. Jak już się rozsiedliśmy i zamówiliśmy zupki to się rozpadało na dobre, choć burza przeszła bokiem. Tym sposobem siedzielismy w schronisku na Groniu Jana Pawła II dośc długo 🙂 Jak trochę przeszło, ruszyliśmy w dół. Pogoda się poprawiała i do auta już doszliśmy w słońcu. Fajna wycieczka, szkoda, że piękne widoki z Leskowca trochę były zakłócone o oglądane naprędce 🙂