Przeprawa promowa i zabudowania Radziwiłłów

Podjazd do przeprawy promowej nie napawał optymizmem. Droga dość wąska , ułożona z płyt, naniesiony na płyty fragmentarycznie piasek , sprawiał , ze nawet przy prędkości nie wiele ponad 20 km/h wzniecały się tumany kurzu .
W końcu dojechaliśmy na brzeg Wisły. Na tym odcinku nieuregulowanej, o porośniętych trawami, lekko podmokłych brzegach. Wokół pusto . Cisza . Słychać tylko szum przepływającej wody .

Wysiadamy z auta , dając ręką znać panu obsługującemu prom, aby przypłynął z przeciwległego brzegu. Chwilkę trwało zanim dopłynął do nas. W tym czasie podjechał drugi samochód. Było niemiłosiernie gorąco. Wjechaliśmy na prom , trochę narzekając na upał . Pan z obsługi opowiadał , że te 30 ponad plus to nic takiego…gorzej gdy zimą bywa np. 30 stopni munius ; wtedy rano gdy przychodzi do obsługi promu zaczyna od odkuwania lodu aby w ogóle prom mógł pływać !
Tak zabawiani opowieściami , po chwili zjeżdżamy z promu na drugim brzegu Wisły . Koszt 5 złotych . Fajna przygoda!

Zmierzamy do niewielkiej miejscowości Sichów Duży (hihihi, duży to on jest tylko z nazwy). Tam w rozległym trochę zaniedbanym parku ze starodrzewem , jest stara posiadłość Radziwiłłów. W części odnowiona , nazywa się szumnie Biblioteką Sichowską . Można ja zwiedzać , podziwiając dawne wnętrza. Niestety byliśmy tam popołudniu a jak się okazało w okresie wakacyjnym czynna jest tylko do godz 15.
Wędrujemy wokół zabudowań odrestaurowanej biblioteki oraz jeszcze oczekującej remontu oficyny.



Idąc dalej parkiem okazuje się, że odnowione dwa kolejne budynki Radziwiłłów to obecnie hotel i restauracja. Ciekawie to wszystko wygląda, dobrze, że ratuje się takie zabytki przed zniszczeniem i całkowita dewastacja . To kawał naszej historii .