Mały spacerek

Wyjazd do Szczecina do córci, która tam studiuje na Wydziale Bioligii, był raczej spontaniczny. Ona zadzwoniła przyjedź, ja się spakowałam i pojechałam🙂. Pogoda śliczna, więc w sobotę rano wyruszamy do Świnoujścia. Nasz plan to przejście plażą do Międzyzdrojów. Zamiar super, przejazdy obczajone, czas wyliczony, ale na miejscu okazuje się, że to co powinno byś oczywiste nie jest. Bo problemem jest wydostanie się ze Szczecina do Świnoujścia. Busy są oczywiście, nawet co pół godziny, ale potrzeba na nie rezerwacji. Inaczej nie ma opcji, żeby jechać. Pociągi też jakieś tam kursują ale już nie w tych godzinach co mamy w planie. No trudno najwyśej odpuścimy sobie zobaczenie miasta. Ale twardo czekamy właśnie na tego busa. I co się okazuje na miejscu, wszytkie miejsca zarezerwowane, pan ma listę na której nas niestety nie ma,ale pasażerów brak🙂. Odjazd o 9 a połowa busa pusta, więc jest promyk nadzieji że jednak nas zabierze. I faktycznie udaje się. Dziwi mnie ta rezerwacja, skoro pasażerowie nie przychodzą. A ci co chcą jechać stoją w niepewności, weźmnie czy nie. Nas zabrał🙂.
Do Świnoujścia docieramy więc planowo o 11.30. Przepływamy promem na drugą stronę, co też było fajną atrakcją i tam robimy małe zwiedzanko. Dosłaownie małe. Bo skoro mamy w palnie przejście 16km plażą to czas goni. Więc tak na szybko budynek Muzeum Rybołówstwa, potem zabytkowa wieża kościoła z której widok jest przepiękny. wejście nie zabija bo 6zł od głowy. Do tego mały spacerek w okolicach przeprwy promowej, bo w palnie mamy jeszcze Latarnię Morską i fort. Ale jak życie pokazuje, plany nie zawsze są zrealizowane. Niestety nie udaje nam się dotrzeć do Latarni😢 bo mimo że dojście do pewnego momentu ładnie oznakowane, urywa się bo na przeszkodzie staneła wielka budowa czegoś tam i dojście zrobiło się lekko utrudnione. Z braku czasu decydujemy się na zejście na plażę i zrealizowanie naszego przejścia, ale po drodze przeszkoda w postaci betonowego jakby falochronu, wysokiego która wcina się daleko w morze i niestety, trzeba ją obejść wracając na plac budowy. I tak strata kolejnego cennego czasu i km. W necie niestety nie ma żadnej informacji o utrydnieniach, przejście od Latarni już niemożliwe. Trudno. Kiedyś pojadę sobie, do tego niesamowitego miasta na tylu wyspach bez mostów i zwiedze sobie.

Docieramy do plaży, jest ślicznie, czysto, mało ludzi, muszelek ogrom, powiedziałabym że wiecej niż piasku🙂. Plaża duża. Przy brzegu płytko, i daleko w morze jest nie zagłęboko, w sam raz dla rodzin z dziećmi i dla takich cykorów jak ja🙂. W oddali widać nasz punk docelowy. Spacer w słoneczku niesamowity. z każdym krokiem człowiek się wycisza, i nabiera energi. Nie ukrywam tyle km daje wycisk, wkońcu to grząskie podłoże. Najmniej oblegana plaża to bliżej Świnoujścia, czym bliżej Międzyzdrojów tym więcej ludzi. W między czasie wyznaczony teren dla nudystów, których o dziwo trochę już było. I tak czym młodszy tym bardziej plackiem na pisaku, czym starszy tym bardzie paradował po piasku🙂. Dla mnie ubaw, dla córci już mniejszy, ale za to takiego przyspiedzenia dostała, że ledwo za nią nadążyłam🙂
Do Międzyzdrojów docieramy zmęczone, ale zadowolone że się udało, tu plaża oblegana przez tłumy, huk, krzyk a już po 17 było. Na molo nie wchodziłysmy, ale gofr był obowiązkowy. Choć nie ukrywam zdzierstwo, za takiego z drzemem 5zł, wrrrr. A potem biegiem, dosłownie , na stację pkp na pociąg. Znalezienie drogi nie było łatwe, bo na pytanie którędy na stację, odpowiedź- prosto, i tak chyba z 5 razy. Dopiero na ostatnim odcinku padła odpowiedź pod górę i w prawo. Ale udało się i po 19 byłyśmy spowrotem w Szczecinie.
