Bobolice - Mirów

Nadszedł czternasty październik – udaje się dopełnić poprzednią wycieczkę – wyruszamy do Bobolic. Wyruszamy jesiennego słonecznego dnia i parkujemy auto pod zamkiem w Mirowie. Obchodzimy zamek z każdej możliwej strony, ponieważ mój towarzysz jest tam po raz pierwszy. Na szczęście ten zamek według wstęonych ustaleń ma pozostać trwała ruiną, jednak do mnie osobiście bardziej trafia taki klimat, kiedy można odczuć upływa czasu, powiew historii i starych legend, niż całkowicie odbudowane mury Bobolic mimo, że nie można im nic zarzucić i zamek prezentuje się ładnie. Podziwiamy barwy jesieni ukazujące się na rozległych panoramach i ruszamy szlakiem ku Bobolicom. Wiedzie tam czerwony szlak pieszy wśród skał. Przed Bobolicami wchodzimy w lasek, który o tej porze roku wręcz kapie złotem i płonie purpurą, co potwierdzają zdjęcia. Po niecałych 2 km wyłania się majestatycznie górujący nad osiedlem, zamek w Bobolicach (przeze odwiedzony już po raz 3). Ponieważ tego dnia nie mieliśmy za wiele czasu, musieliśmy praktycznie od razu wracać, mając jednak okazję uchwycić jeszcze barwy jesieni w świetle zachodzącego słońca, ściany skał są wtedy również niezwykle malownicze.