… do Siewierza jechał wóz … w niedzielę :-)

W niedzielę aura była niezbyt klarowna- chmury, chłodek i perspektywa pogody bliżej nieokreślona.
Wokół -mnóstwo imprez lokalnych, w tym również- Industriada.

My jednak mieliśmy w planie coś zupełnie innego. Naszym, celem był Siewierz.
To miasteczko przez które wielokrotnie przejeżdżaliśmy podążając na Jurę. Nigdy natomiast nie było na tyle czasu aby tam się zatrzymać i bliżej mu się przyjrzeć.

Już na początku zaczęły się problemy. Otóż w Tychach od dłuższego czasu prowadzone są remonty dróg. Dotyczy to nie tylko DK1 ale również niektórych ulic w samym mieście. W efekcie sami mieszkańcy nie zawsze zdążą się zorientować która droga będzie zamknięta i którędy poprowadzi objazd. W końcu- jadąc aż po kres Paprocan- udało nam się dotrzeć do DK1. Ufff!
Teraz powoli- bo cały czas przewężenia i niestety w korku, jechaliśmy w kierunku Katowic. Trochę czasu to trwało, ale roboty drogowe na dłuższych odcinkach utrudniały płynną jazdę.



Przez Katowice- Będzin docieramy do granic Siewierza i dalej już nie obwodnicą, ale wjeżdżamy do centrum miasta.
Siewierz to miasto położone nad Czarną Przemszą. Określane jest jako brama prowadząca na Jurę Krakowsko- Częstochowską. Miasto bogate w zabytki i tradycje. Jest wspaniałym miejscem na wypoczynek. Kilkanaście kilometrów od Siewierza położony jest Port Lotniczy w Pyrzowicach. I właśnie samoloty przelatujące na Lotnisko będą towarzyszyły naszej dzisiejszej wyprawie.

Nas dzisiaj interesują siewierskie zabytki.
Zatrzymujemy się przed budynkiem Izby Tradycji i Kultury Dawnej w Siewierzu, gdzie znajduje się Punkt Informacji Turystycznej. Na drzwiach wisi kartka- Jestem na zamku!

A więc podążamy na Zamek!
Przechodzimy przez most zwodzony i kładkę dla pieszych i jesteśmy na miejscu . Nad bramą wieży zamku oglądamy herb biskupa Tomickiego . Na tarczy herbowej znajduje się łódź– jako symbol rodowy Tomickich, pod infułą i pastorałem.



Dalej spotykamy Gospodarza Zamku – równocześnie pracownika Punktu Informacji Turystycznej. Od niego dowiadujemy się, że ów herb umieszczony jest tam od niedawna.
Zagadnięty- bardzo ciekawie opowiadał nam o historii zamku, wskazywał interesujące fragmenty, między innymi piękną kolumnę która- jako jedyna pozostała z arkadowego dziedzińca.

Oglądalismy fragmenty kominka i kuchnię z zarysowanym potężnym piecem i zsypem przez który nieczystości kuchenne trafiały prosto do fosy! Pytałam o kaplicę zamkową- a owszem była- na I piętrze. Pozostało po niej smukłe okno które oczywiście zaraz uwieczniłam na zdjęciu. Gospodarz okazał się fantastycznym przewodnikiem dzięki któremu na ruiny zaczęliśmy patrzeć poprzez opowiadaną historię.
A historia zamku sięga XII wieku. Wtedy to powstała pierwsza drewniano-ziemna budowla obronna. Na początku XIV w. w miejscu warowni był już murowany zamek w stylu gotyckim.
Zamek pozostał w rękach książąt śląskich do roku 1443, kiedy to wraz z całym przyległym obszarem został sprzedany ówczesnemu biskupowi krakowskiemu Zbigniewowi Oleśnickiemu. Sporządzony dokument kupna ustanowił władzę książęcą dla obecnego i kolejnych biskupów krakowskich. Zamek zaczął pełnić rolę administracyjnej i politycznej siedziby Księstwa Siewierskiego. Mieściły się tutaj siedziby ówczesnych urzędów: starosty, kanclerza i sędziów.

Z biegiem czasu wyposażono zamek w funkcje militarne poprzez budowę wieży ogniowej, barbakanu i murów obronnych, okalających zamek u jego podstawy. Mury obronne oblewała fosa zasilana wodami z pobliskiej Przemszy.
Charakter obronno-rezydencjonalny nadany zamkowi przez kolejne przebudowy jest widoczny w ruinie do dziś. Z czasem Siewierz zaczął tracić na znaczeniu, a wraz z nim w stopniową ruinę popadał również zamek. Rozbierany po kawałku przez okolicznych mieszkańców stanowi obecnie tzw. trwałą , choć uroczą ruinę z zachowanym pełnym obwodem murów, wieżą bramną i zrekonstruowanym barbakanem.
Wdrapaliśmy się na szczyt wieży gdzie znajduje się platforma widokowa. Roztacza się stamtąd piekny widok na miasto i okolicę. W odrestaurowanych pomieszczeniach piwnicznych, oglądaliśmy ekspozycję odkryć archeologicznych. Dzięki przedstawionej wizualizacji mogliśmy zobaczyć wnętrza i wyposażenie.



Słuchając historii zamku nie wiedziałam że w tym samym czasie i miejscu jest tu gdzieś nasza Mokunka! Szkoda, że nie doszło do naszego tam spotkania!
Niedaleko zamku- na jego zielonych terenach znajduje się baza sportowo- rekreacyjna. Korty tenisowe, bieżnia, ogromny plac zabaw- najnowocześniejszy w regionie , skatepark. I to wszystko w malowniczej scenerii. Wokół jest sporo ławek, kosze na śmieci i całkiem niedaleko parking samochodowy- to miejsce gdzie naprawdę można wypocząć i zrelaksować się.

Dla miłośników aktywnej rekreacji udostępnione jest kilkanaście zamontowanych na stałe urządzeń. Po dość dokładnym obejrzeniu ruin zamku- chętnie sama poćwiczyłam na przyrządach.
Sympatyczny gospodarz zamku udzielił nam dodatkowych wskazówek dotyczących najważniejszych obiektów Siewierza. Polecił m.innymi odwiedzenie XV w Kościoła św. Macieja Apostoła.

Kościół był niestety zamknięty. Otacza go mur z XVIII w. z trzema bramami. Najładniejsza jest zwana bramą biskupią. Legenda głosi, że jeżeli przez tę bramę przejdzie biskup krakowski- to powróci Księstwo Siewierskie.
Jak dotąd żaden biskup przez ową bramę nie przeszedł …



Trójarkadowa Brama Biskupia prowadząca na teren Kościoła- posiada wiele zdobień. Zwieńczona jest grupą rzeźb z ukrzyżowaniem i zegarem słonecznym. Nawiązuje do motywu łuku triumfalnego. W przeszłości pełniła również funkcję dzwonnicy.
Nad wejściem głównym świątyni oglądamy herb i monogram Kajetana Sołtyka. Wszystkie elementy herbu przedstawiają podwójną rolę biskupów krakowskich- książąt siewierskich podwójnej władzy: Kościelnej i świeckiej.

Wędrujemy na Średniowieczny Rynek . Otaczają go zabytkowe domy. Uwagę naszą zwraca kamienica będąca dawną kamienicą mieszczańską lub dworską i zajazdem z XVIIIw.
Na środku rynku – fontanna z tańczącymi postaciami. To Panny Siewierskie ze znanej piosenki "Od Siewierza jechał wóz..."–sympatyczna rzeźba zdobiąca fontannę. Ciekawa atrakcja dla turystów.

Na rynku znajduje się również pomalowany na biało budynek karczmy z rzucającą się w oczy nazwą. To „Jędrusiowa Izba”. Wstąpilismy tam na krótki odpoczynek i na … pyszny żurek siewierski. Polecam!
W międzyczasie za oknem wyszło słońce i zrobiła się całkiem sympatyczna pogoda.



Siewierz to nasze kolejne Jurajskie odkrycie. Dzięki wybudowanej obwodnicy- jest tu ciszej i spokojnie. Można w Siewierzu wypocząć, pozwiedzać i zrelaksować się.
Ja wypoczęłam i mam nadzieję, że Mokunka również.

Ufam, że kolejnym razem intuicja bardziej zadziała i że w wreszcie dojdzie do krajtroterskiego spotkania.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :-)




