Stożek Wielki-Soszów Wielki-Czantoria Wielka-Mała Czantoria-Ustroń

Szlak czerwony będzie naszym szlakiem przewodnim w dniu dzisiejszym, a przy okazji będzie można zobaczyć jak technicznie do niego podejść przy robieniu GSB, co jest nade wszystko bardzo pomocne 🙂 Ze Stożka na skróty schodzimy na szlak, którym wczoraj przy pełni zmierzaliśmy do schroniska. Dzisiaj możemy w świetle dziennym zobaczyć, że nazwa Wielki Stożek nie wzięła się z powietrza lecz, że naprawdę góra swoim kształtem przypomina stożek-i to jaki w dodatku! Im dalej się od niego odsuwamy zmierzając do Małego Stożka (843 m) tym wyraźniej rysuje się nam jej kształt.
Z Małego Stożka nie rozpościerają się żadne widoki. Dopiero w podejściu płytami pod Cieślar (913 m) zaczynają się rysować szczyty i nasza wczorajsza trasa. Po drodze zwiedzamy domek opuszczony przy szlaku-dobra miejscówka na spania „za darmo” podczas wędrówek. Po pół godziny dochodzimy do Soszowa Wielkiego (886 m) na zboczach którego jest wyciąg narciarski i stoi pokaźna karczma w której przystajemy na kawę. Niestety przez nieznajomość trasy nie wiemy, że 15 minut niżej jest piękne schronisko PTTkowskie z 1932 roku do którego wchodzimy tylko po pieczątkę. Klimatycznie przypomina to na Wielkim Stożku.

Trasa na odcinku z Soszowa Wielkiego na Wielką Czantorię (995 m) wznosi się i opada w dół. Przy samej podstawie dopiero szlak uderza prosto do góry po kamienistej ścieżce, którą mijamy spokojnie krok po kroku bez zatrzymywania. Turystów przybywa z każdym metrem czyli znak, że na szczycie może być lekko tłoczno. Na Wielkiej Czantorii stoi czeska wieża widokowa z której jednak nie korzystamy. Ja oczywiście szukam miejsca, gdzie mogę zdobyć pieczątkę potwierdzającą moje przybycie na szczyt 🙂 Przypuszczam, że schronisko jest lekko pod szczytem chociaż to tylko przypuszczenia. Pogoda się zmienia i zaczyna pokropywać deszczyk i wiać chłodny wiatr. Po posileniu się ruszamy szlakiem żółto-czarnym na Małą Czantorię.
Teraz już widzimy całą trasę jaką przeszliśmy przez ten czas, a dochodząc do szczytu Małej Czantorii (866 m) widzimy Równicę…z takiej odległości to podejście wygląda na bardzo męczące-i nie wyprowadzam Was z błędu-takie było 🙂 Z Małej Czantorii czeka nas ostatni odcinek- zejście do Ustronia, gdzie będziemy kończyć naszą weekendową trasę. Trasa górska kończy się po 1 h 30 min na parkingu i dalej wiedzie już do centrum miasta drogami między domostwami. Ustroniem nigdy nie wędrowałam tylko zawsze byłam przejazdem i musze przyznać, że to jedno z lepiej zadbanych miast jakie widziałam. Cisza, czystość i spokój jaki panował tej niedzieli aż zaskakiwał. Dochodząc do samochodów rozpadało się na dobre, ale nie popsuło nam to humorów.

Pożegnania nadszedł czas, ale kontakt pozostał i już szykujemy się na odkrywanie kolejnych nie przemierzonych przez nasze nogi tras. Tym co lubią weekendowe, długie trasy oczywiście polecam z całego serca te szlaki. Godzina 15:15 czas zakończenia niedzielnej wędrówki.
Link do trasy:



http://www.planetagor.pl/places/application/TrialPage.php?ID=5607