Mamut, stare lokomotywy i zadbany ryneczek – Pyskowice

Jadąc do Pyskowic , w piękną słoneczną marcową niedzielę , zastanawiałam się czy warto .Przygotowana merytorycznie byłam, to fakt, lecz tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co zastanie się na miejscu.
Kusiło mnie obejrzenie Skansenu Kolejowego , o którym kiedyś wspominał Romek oraz Gabrysia Jaworska (której już dawno na PSz nie było). Sądziłam, że będzie to Skansen porównywalny z Chabówką . Niestety….w Pyskowicach Skansen to raczej z nazwy. Bardziej przypomina porośniętą chwastami składnicę złomu!!!

Bardzo to wszystko zaniedbane, nieopisane, niektóre eksponaty nadal stoją na platformach wagonów towarowych, którymi zapewne je dostarczono. Stoją , rdzewiejąc. Baaa, rdza przeżarła część blach praktycznie na wylot.
Dojście do skansenu w opłakanym stanie ! Pełno dziur w ziemi, wyrw, odkrytych włazów kanałów czy studzienek , tu i ówdzie porozrzucane bezładnie fragmenty próchniejących podkładów kolejowych. Mnóstwo szkła z wybitych okien starych wagonów…Straszą (!) dosłownie dawne budynki stacji kolejowej. Na jednym z nich krzywo, białą farbą napisane „skansen” ; to jedyne oznaczenie tego miejsca…ehhhh . Mocno razi na budynku , właściwie ruinie wiszące tam nadal polskie godło. Orzeł w koronie ! W takim zestawieniu… Pod nim trudny do odszyfrowania niemiecki jeszcze napis – pisany stylizowanym gotykiem. Zniszczona budka starej nastawni przy dawnej lokomotywownia....

Tak a’propos jako dziecko fascynowało mnie samo słowo ”lo-ko-mo-ty-wow-nia” jako sześciosylabowe - to taka dygresja 🙂
Powiem szczerze, że dla mnie o kuli był to istny tor z przeszkodami i nie tylko o fragmentarycznie pozostawione tory kolejowe tu chodzi... Wszystko ogólnodostępne, gdzie - niegdzie ogrodzone resztkami zardzewiałej siatki. Widać, że złomiarze wynieśli już sporo.



Zastanawiam się czy gospodarz tego obiektu stracił zapał czy fundusze? Może po prostu wszystko to go przerosło…?
Szkoda tego, to kawał historii. Jeszcze jedno pokolenie i dzieci nie będą rozumiały sensu wiersza Juliana Tuwima pt ” Lokomotywa”.

Obejrzałam jednak, to co tam było i ruszyliśmy w stronę pyskowickiego Geopunktu. Oooo, to atakcja super ! Na przyszkolnym placu, który stanowi sam w sobie zabytkowy park ze starodrzewem i suchą (lecz głęboką fosą ) znajduje się ów wspomniany Geopunkt ! Doskonale oznaczony , opisany. Są spore tablice informacyjne plus/minus w miejscu gdzie znaleziono kości mamuta i nosorożca włochatego.
Obok tablic – naturalnej wielkości , znaczy zgodne z historycznym pierwowzorem …..stoją prawie – jak żywe mamut i nosorożec. Rewelacyjne !

Robimy foty przy tych wielkich ssakach. Później mały spacerek wokół fosy , przy Zespole Szkól im. Marii Konopnickiej. Zespole Szkół mieszczacym się w przepięknym , starym , doskonale zachowanym budynku.
Choć rynek jest zaledwie 300 może 500 metrów dalej, podjeżdżamy autem . Noga boli, chyba nie powinnam tyle chodzić…



Na ryneczku zabytkowy ratusz, fontanna. Niewielki skwerek. Stylizowane na XIX-wieczne latarnie! Wokół piękne kolorowe kamieniczki. Wiele z nich podcieniami-arkadami.
W słoneczku siadamy na chwilkę na ławce. Cieszę się z tej wycieczki…choć moje uszkodzone kolano nie pozwala chodzić , tak jak kiedyś....buuuu
