A jednak gdzieś jest......

W poszukiwaniu zimy wyruszamy w miejsce gdzie spodziewaliśmy się ją zastać, na Śnieżne Kotły. Wkońcu skądś się nazwa wzięła.
W trasę wyruszamy z Jagniątkowa o 8.20 z pstanowieniem że wrócimy do 16.Pogoda piękna, słoneczna wręcz wymarzona na taki wypad. Cały czas kierujemy się niebieskim szlakiem lub jak kto woli Koralową Ścieżką. Na początku pod górkę potem pod górę, a zbiegiem czasu pod wielkie górzysko. A wszystko zależało od naszego zmęczenia. Dobrze że robienie zdjęć było wymówką do częstych zatrzymań, bo pewnie ktoś idący za mną zbierał by moje płuca po drodze. I tak z dobrym humrem, burakiem na twarzy(chodzi o kolor🙂) dochodzimy do grupy skałek Paciorki. Tu robimy dłuższy odpoczynek. Podziwiamy piękną panoramę na Kotlinę Jeleniogórską, Rudawy Janowickie, a nawet w oddali można zobaczyć Ostrzycę. Słoneczko świeci przepięknie. W dolnej partii podejscia piękna wiosenna zima. Ale już coraz wyżej, coraz więcej upragnionego śniegu. W końcu poczuliśmy że mamy zimę i oczywiście dzieciaki rozpoczeły rzucanie śnieżkami.

Do Rozdroża pod Śmielcem dochodzimy już w śnieżnej pokrywie około 30cm. Idealne warunki do zjeżdżania, a my ani sanek, ani jabłuszka nawet zwykłej zrywki nie mieliśmy, więc trzeba było sobie odpuścić tę frajdę i dobrze bo wkońcu podchodzilismy pod górę, a nie schodziliśmy z niej🙂. Kolejna sesja zdjęciowa, złapanie oddechu po przed nami ostre podejście na Czarną Przełęcz( 1350m npm). Trasę tym razem wyznaczają tyczki i wąska ścieżka, z której lepiej nie schodzić bo można wpaść w dziury między kamieniami. I tu zaczeły się "schody". Ślisko, śniegu dużo, nogi się zapadały, słonko buźki opalało a pot ściekał sobie🙂.
Po wdrapaniu, w czołganiu się na szczyt robimy mały odpoczynek i podziwiamy panoramę Harachowa oraz Czeskich Karkonoszy. Na trasie dużo narciarzy. I okazało się że jednak nie podejdziemy na Wielki Szyszak w okreslonym czasie, bo po drodze kolejne zdjęcia. Ale udało się i maszerujemy pod kolejną górę na wysokość 1509m npm. I znów kolejna ścieżka wyznaczona przez turystów. Ogólnie wejście na ten szczyt jest w lecie zabronione, ale zimą nikt nie pilnował i żadnych zakazów nie było. Mimo że podejście wydaje się ostre i trudne, okazało się nawet dość spokojne i szybko je pokonaliśmy. Na górze stoi pomnik Wilhelma I cesarza Niemiec. W obecnej chwili jest to raczej piękna śnieżno- lodowa rzeźba.

Kolejnym etapem są Śnieżne Kotły. Piękne, zachmurzone oczywiście ale o dziwo bezwietrzne. Śniegu dużo, nie widać łańcuchów zabezpieczających i tylko tablice ostrzegają przed niebezpieczeństwem. Ale widoki piękne. O każdej porze roku Śnieżne Kotły robią wrażenie. Po odpoczynku, posileniu się, wracamy. Tym razem zboczem Wielkiego Szyszaka. Zejście było trudne, strome, ścieżka okazała się tak wąska że pewnie kozice je zrobiły a nie człowiek. Szlismy gęsiego, a miejsca było tylko na postawienie jednej nogi. Jeden nieuwazny ruch i można było stoczyć się na głazy. Ale udało się i szczęsliwie doszliśmy do łagodniejszego zejścia. Latem jest to istna serpentyna, ale zimą wszysy szli na skróty. Co niektórzy zjeżdzali na pupie i teraz żałowaliśmy że nie mamy niczego do zjeżdżania bo warunki były odpowiednie a śnieg cudowny. Od Przełęczy pod Śmielcem kierujemy się za niebieskimi szlakami do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem,a potem zielonym szlakiem do Rozdroża pod Śmielcem i wracamy do Jagniątkowa.
Cała trasa trawała 8 godzim a przeszliśmy około 17 km. O każdej porze roku góry są piękne.


