Modliborzyce i okolice
Kiedy przybywam, do Modliborzyc, miejscowość szykuje się powoli do swojego wielkiego święta - odzyskania praw miejskich, co ma nastąpić po 150 letniej przerwie. Mieszkańcy odbierają to jako - wprawdzie spóźnioną, ale jedna k- sprawiedliwość dziejową. Moliborzyce były w gronie miast polskich od roku 1631 aż do feralnego 1869, kiedy to carat w odwiecie za wsparcie Powstania Styczniowego - hurtowo odbierał prawa miejskie miasteczkom w typie Modliborzyc. Od tamtego czasu Modliborzyce były formalnie wsią, ale z wyglądu wciąż przypominały miasto. No bo w jakiej wsi jest rynek i klarowna siatka ulic ? Zawsze liczyło się też to, co było w pamięci ludzi, a ta się tak łatwo nie zaciera. Wreszcie od 1 stycznia 2014 roku wyrównano historyczne rachunki i Modliborzyczanie mogą śmiało powiedzieć: " Jesteśmy z miasta". Swoje poznawanie miasteczka rozpoczynam od XVIII wiecznej synagogi, której dach wyziera ponad zabudowę rynku. Idę parę kroków w jej kierunku i... staję jak zamurowany! Takiej synagogi to ja jeszcze nie widziałem, a kilkadziesiat mam już na koncie. Modliborzycka odróżnia się od innych bardzo oryginalną fasadą. Otóż na pietrze wykonano loggię, którą przykrywa dach przyczółkowy wsparty na kolumnach. Jest więc otwarta na południe i dodaje szyku całej konstrukcji. Wewnątrz próżno już szukać bimy czy wnęki aron - ha kodesz, gdyż zniszczono je w czasie wojny. Obecnie w synagodze mieści się dom kultury. Po drugiej stronie, nieco dalej od rynku znajduje się tutejszy kościół parafialny. Jego bryła jest bardziej stonowana w formie, należy ja określić jako późnorenesansową. Niektórzy zaliczają tę światynię do nurtu lubelsko - kaliskiego, ale ja jakoś nie mogę dopatrzyć się wyraźnego związku. Nie znaczy to, że świątynia jest nieciekawa i bez architektonicznego polotu. Nowatorstwa trzeba szukać we wnętrzu, w tzw. tęczy, czyli miejsca, gdzie styka się nawa i prezbiterium. W starych kościołach umieszczano tam belkę tęczową z krucyfiksem. Tu jest inczej. Zamiast belki jest wnęka i tam jest krucyfiks. Całkiem interesujaco. Po Modliborzycach na mojej trasie jest wieś Kalenne, zagubiona w ogromnych[ drugich w Polsce] lasach Puszczy Solskiej. Ma ona wyraźne granice - z jednej strony Wisła, a drugiej granica z Ukraina, które dzieli ponad 100 kilometrów! Pod wsią Kalenne jest jedna z największych osobliwości tych stron - rezerwat przyrody "Imielty Ług". Łatwo doń trafić, gdyż jest dobrze oznakowany. Dla turystów wykonano kładki prowadzące w głąb terenów podmokłych. Bo własnie w rezerwacie ochronie podlega kompleks zarastających stawów. Miejsce jest wyjatkowo urocze i stanowi idealny azyl dla szukajacych odosobnienia mieszczuchów. Aby odwiedzić następny punkt mojej wycieczki, wieś Wierzchowiska, muszę wrócić do Modliborzyc i pojechać na północ wprost na pagórki Roztocza Zachodniego. Miła to dla oka okolica, zwłaszcza ,że można podziwiać slynną już szachownicę roztoczańskich pól. Do Wierzchowisk wiodą mnie dwie rzeczy. Pierwsza to pomnik wystawiony na pamiątkę przejazdu Józefa Piłsudskiego, druga to wyremontowany dwór, zamieniony na hotel i restaurację. Tam chcę się posilić i zobaczyć dobry przykład ratowania zabytków, gdzie indziej skazanych na zagładę.