Zakrętowe atrakcje

Po zejściu z Wysokiego Kamienia, wystarczyło nam jeszcze czasu na zobaczenie starej sztolni pirytu i Zbójeckich Skał.
Stara sztolnia pirytu działała do XIX w i jej historia związana jest z Walonami, którzy pojawili się na tych terenach w około XIII wieku. Poszukiwacze złota i szlachetnych kamieni, z czasem stali się ważnymi dostawcami surowców mineralnych. Jednym z takich minerałów był właśnie piryt, potocznie nazywany "złotem głupców" z racji swojej barwy, która do złudzenia przypominała kolor prawdziwej bryłki złota. Piryt wykorzystwano do produkcji kwasu siarkowego w pobliskiej witriolejni. W obecnej chwili łatwo trafić do największej sztolni, jest ustawiony znak z kierunkiem poszukiwań. Prawdopodobnie obok są mniejsze, ale my zwiedzenie sztolni w środku i poszukiwanie mniejszych zostawiliśmy na inny dzień. Bo i ciemno się robiło i brak latarek, więc ryzyko byłoby za duże. Ale już samo zobaczenie sztolni z góry robi niesamowite wrażenie, jak dla mnie jest tam pięknie, te barwy, mieniące się w promykach słonka, cisza, resztki jesieni i gdzieniegdzie zielone drzewa. Bardzo urokliwe miejsce i warte zobaczenia.

Podążając dalej żółtym szlakiem dojdziemy do Zbójeckich Skał. Dużej grupy skalnej położonej ponad Szklarską Porębą Dolną (686 m npm). Dawniej znane były jako doskonały punkt widokowy, z którego rozpościerała się jedna z najlepszych w okolicy panoram Karkonoszy. Łatwo dostępne skałki były często odwiedzane przez wędrowców. Duży ruch turystyczny wymógł wybudowanie przy skałach niewielkiej gospody, dysponującej aż 5 miejscami noclegowymi. Przed 1934 rokiem powstała także niewielka, drewniana wieża widokowa, która jeszcze w 1945 roku była w dość dobrym stanie. Później opuszczone gospoda i wieża popadły w ruinę i dzisiaj nie ma po nich większego śladu. Zbójeckie Skały nadal cieszą się jednak popularnością wśród turystów i chętnie są odwiedzane. Nawet została wybudowana wiata pod którą można się posilić, schronić i odpocząć podziwiając widoczną między drzewami panoramę gór. A dla chętnych na naukę wspinania, skałki w sam raz się nadają. Nie są za wysokie i mają już odpowiednie zaczepy ( i tu pewnie znawcy mnie wyśmieją za słownictwo) wbite w podłoże. Więc dobry instruktor, liny i w drogę.
W drodze powrotnej jeszcze parę zdjęć z Zakrętu Śmierci i kamienia widokowego.Kolejny dzień się skończył po 15 zaszło słonko. Gdzie te dni ze do 20 można było siedzieć w górach. Jedyna pociecha, że niedługo znów będą.
