Kaskady Podgórnej

Kolejnym etapem naszej niedzielnej wycieczki są kaskady na rzece Podgórnej wraz ze słynnym jej wodospadem. W czasie jazdy zatrzymujemy się przy pierwszej ciekawostce, a jest nią skałka pod którą stoi tramwaj. Został on postawiony na pamiatkę, bo w tym miejscu kończyła się linia. Kursowały one tutaj do poczatku lat 70, do czasu aż pojazdy te nie trafiły do Bydgoszczy, a turystów dowoził autobus. I do tej pory na tej pętli większość autobusów kończy trasę. Po obcykaniu skałki, ruszamy dalej. Podjeżdżamy pod samą leśniczówkę(tak mi się wydaje🙂) i ruszamy wzdłuż rzeki Podgórnej.
Bierze ona swój poczatek na wysokości 1436m n.p.m i wypływa spod Małego Szyszaka.Patrząc na nią aż trudno uwierzyć że jest to ulubiona rzeka kajakarzy. Tak ,tak nie bredzę chociaż jak przeczytałam tą informację to mnie zatkało. Jak pytam, po kamolach, a tu się okazuje że po roztopach jej poziom się tak podnosi że jest opcja spływu kajakiem.

Od samego początku zachwyca swym urokiem, co chwila jakaś mała kaskada. A wśród leżących bukowych liści dookoła wyglada bajkowo. Po paru minutach marszu dochodzimy do trzeciego pod względem wysokości w polskiej części Karkonoszy Wodospadu Podgórnej. Piękne miejsce, chociaż chłodne. Bardzo rzadko dociera tu słońce. Woda spływa tu z 10 m wysokości. I jest częstym miejscem całorocznych kąpieli. Sami byliśmy świadkiem jak pan w majteczkach i w czepku na głowie wskoczył do wody. A potem wyszedł jak gdyby nic, rozebrał się do naga(zdjęć brak🙂) więc my dyskretnie w tył zwrot i pomaszerowaliśmy dalej wzdłóż rzeki aż do tajemniczych skałek.
Widok z nich cudowny, ale nazwy nie znalazłam chociaż przewertowałam wszystkie dostepne mi mapy (a mam ich sporo🙂). Przy skałkach odpoczynek i powrót, bo już robiło się coraz zimniej. Więc trzeba to miejsce spenetrować całe latem, gdy dzień dłuższy i słonko wyżej.

Największy ubaw miał Tomek, przechodził po ruchomych mostkach, zwalonych pniach , cud że się nie skąpał. Skakał jak żaba z kamienia na kamień.Więc radość i uśmiech oraz apetyt bezcenne. Dobrze że kanapki w plecaku były, bo niestety darów lasu już nie ma.
Zachęcam do spaceru nie tylko w pobliżu wodospadu ale i dużo dalej. Warto.


