Cuda Borów Dolnośląskich

Niedziela, piękna pogoda. Tym razem czeka mnie samotna wyceiczka. Rozjechało się moje grono. Córa w Szczecinie zdobywa wiedzę przez mikroskop🙂, młodszy Tomek na zawodach w Legnicy(zajął pierwsze miejsce) a starszy Grześ utknął w geodezji🙂. Na samotną wędrówkę wybieram miejsce które znałam tylko z przejazdu(14 lat tamtędy jeździłam ) a jego ciekawostki odkryłam przypadkiem.
Osiecznica małe miasteczko a okazuje się że znajduję się tu jeden z 10 cudów Borów Dolnośląskich. I wg niezależnych opinii turystów zajmuje 5 pozycję. Ale od początku. Żeby dojechać do Osiecznicy kierujemy się na zamek Kliczków. Na końcu wioski, za mostem na małym parkingu zostawiam auto i ruszam drogą wzdłóż rzeki Kwisy. Ma ona niezwykłą urodę, wypływa z Gór Izerskich i cieszy się mianem leczniczej. Rzeczywiśćie przebywając dłużej w jej towarzystwie odczuwa się jej doproczynną moc. Zachwyca ciszą i spokojem ale też miejscami rwącym nurtem. Jednym z takich miejsc jest Diabelski Wodospad kiedyś wielki, dziś wyrobiony przez wodę nadal, urzeka swoim urokiem, a kajakarze czasami z narażeniem życia pokonują ten mocno pochylony skalisty fragment rzeki.

Kwisa płynie z niezwykłą siłą, dzięki której wyrzeźbiła dolinę głęboką na 20m, a rozpedzone drobiny piasku rzeźbiły tutejsze skały tworząc z nich nietypowe dzieła sztuki. Jednym z takich dzieł są ugrupwania skalne, zupełnie nie typowe dla tego zasadniczo płaskiego terenu . Jest to zachwycający "Dzban Herbaty" z pieczołowicie wykończonymi zaokragleniami i dziubkiem by nie rozlać ani kropelki.
A zaraz obok skałka wystraszonego słonia który jak struś schował głowę w piasek i wystawił pupę🙂 Kiedyś nazywano ją "Grotą Diabła" obecnie nazywana jest nieoficjalnie "Pupą Słonia" bo tylko takie pierwsze skojarzenie przychodzi na myśl. Została odkryta niedawno, bo w 2007r ale już swoją atrakcyjnością przebija naczynie kuchenne. Wkońcu do pupy można wejść🙂 ale trzeba uważć żeby z niej nie zjechać. I to te siostrzane arcydzieła zajmują 5 miejsce w cudach Borów Dolnośląskich.

Po zobaczeniu skałek wracam do zapory na Kwisie. Wybudowano ją w 1976r pomiędzy Kliczkowem a Osiecznicą. W 1989 r wybudowano tu elekrtownie a uruchoniono dopiero 1994r i działa do dziś. Tutaj bardzo sympatyczny pan opowiedział nam parę ciekawostek. Okazało się że kiedyś ze źródełek podziemnych pod własnym ciśnieniem była doprowadzana rurami woda do pobliskiego zamku Kliczków, a niedaleko w lesie znajduje się Igloo. Zaciekawiło mnie to i po dokładnym wypytaniu o drogę zamiast na zamek podążam do Igloo chociaż do zimy daleko. Oczywiście moim zwyczajem pogubiłam drogę, w końcu w lesie wszystkie ścieżki jednakowe hi hi. Ale udało się odnaleść tą ciekawostkę, i faktycznie już z daleka widać że to kamienne Igloo wręcz idealne w swojej formie. To już raczej ręce ludzkie zrobiły ale zastanaia jak, bo zaprawy to ja tam nie widziałam.
Po małym odpoczynku w lesie cisza, nieopodal tylko woda , ptactwo i wędkarze (tym razem marny połów, a raczej jego brak) ruszam do autka. Wkońcu jeszcze mam w planie zobaczenie zamku który znajduję się nieopodal. Ale to już inna bajka🙂



Ps. najciekawszym okazem przyrodniczym jaki spotkałam do tej pory było Piwne Drzewko Lecha.🙂