Woźnickie klimaty (Woźniki Śląskie)

Tym razem obiektem wycieczkowym stały się Woźniki Śląskie. Zmiana lokalizacji musiała zaowocować poszukiwaniami nowych atrakcji. Spacerów pieszych i rowerowych parę było, co z nich zostało wyniesione widać na poniższych zdjęciach. Co spotkamy w tym miejscu? Od łąk pełnych kwiatów, pól, lasów, działek, po drobne zabytki, a i perełka się trafiła.
Zaczynając od samej miejscowości: Woźniki Śląskie, to miasteczko leżące w odległości ok. 35 km od Częstochowy na południe. Położone jest na Wyżynie Śląsko-Wieluńskiej, na terenie zlewni rzeki Liswarty. Otoczone jest polami i lasami, a jego historia sięga podobnież prehistorii, jednak pierwsze wzmianki pochodzą z 1206 roku. Już w tym momencie natrafiamy na informację, dzięki której dowiadujemy się czegoś i genezie nazwy. Woźniki były osadą służebną, trudniącą się wyrobem wozów, a pierwotna nazwa, to Voznici. W 1270 otrzymały prawa miejskie (magdeburskie). Po 1310 weszło w rewir powiatu lublinieckiego. Woźniki były pod panowaniem króla Wł. Jagiełły, a w XVI wieku weszły pod panowanie Habsburgów, a więc przeniknęła tu reformacja. Wojny Śląskie uzależniły to miejsce od króla pruskiego Fryderyka. Upowszechniono wtedy oświatę i przekwalifikowano je na miasto handlowe. Powrót Prus i germanizacja powraca w XIX wieku. Mimo prób rozwoju, Woźniki zachowały małomiasteczkowy charakter, czego powodem był m.in. pożar prawie całego miasta. Ważna data to 26 VI 1922 – wtedy nastąpiło uroczyste przyjęcie miasta przez Polskę. Z czasem Woźniki otrzymały status gminy miejskiej i wzbogaciły się o kolei, która jednak w chwili obecnej nie jest w użytku. W czasie II Wojny Światowej było to miejsce walk, na tutejszym cmentarzu można spotkać zbiorową mogiłę (na zdjęciu), znajduję się na nim też groby powstańców śląskich oraz wybitnych, np. Józefa Lompy. Jego pomnik znajduje się na odnowionym rynku. Na rynku również nowa fontanna oraz zabytkowa pompa 😉

Skupiając się na historii warto wspomnieć, że Woźniki leżały przy szlaku handlowym, wiodącym od Wrocławia do Krakowa. Informację tą znajdziemy w dokumencie z 1226 roku.
Zaczynamy nasz spacer przy rynku, którego układ wraz z ratuszem zalicza się do zabytkowych. Tutaj pomnik wspomnianego Józefa Lompy – poety i krzewiciela kultury i oświaty. Tuż za nim zauważymy kamienne półkole z centralnym kamieniem z datami i herbem Woźnik (pół koła i pół orła połączone ze sobą). Daty widniejące na kamieniu, to 1454 – 1954. Pierwsza data to data otrzymania nowego aktu lokacyjnego, druga to data postawienia pomnika 500-lecia odnowienia praw miejskich. Ratusz miejski pochodzi z XIX wieku. W rogu rynku znajduje się kościół św. Katarzyny, powstały już w XIV wieku w stylu gotyckim. W związku z napływem reformacji w XVI wieku kościół został przebudowany przez protestantów. W kolejnych epokach przechodził kolejne przebudowy stylowe aż do wielkiego pożaru miasta, po którym odbudowano go na obecny kształt.

Z Rynu kierujemy się ulicą Tarnogórską w dół aż do końca, tam czeka na nas kryta perełka tego miejsca – drewniany kościółek św. Walentego, leżący na szlaku architektury drewnianej. Kościół ten jest kościołem pierwotnym – to właśnie w tym miejscu znajdowała się niegdyś główna osada woźnicka, dlatego też tam umiejscowiony jest tuż obok cmentarz. Najstarsza wzmianka o kościele pochodzi z XV wieku, jednak wiadome jest z podań ludzi, że jest on najstarszy. Po wybudowaniu murowanego kościoła przy rynku, drewniany stał się kaplicą. Po pożarze przejął funkcję tymczasowego kościoła parafialnego, potem cmentarnego. Dekoracja malarska ścian pochodzi z 1901 roku. Ta widoczna na zdjęciach jest oryginalna, wykonana przez Oskara Kowalewskiego i odkryta ok. 10 lat temu. Kościół jest orientowany (skierowany ku wschodowi) o konstrukcji zrębowej z gontowym dachem odbudowanym jednak oryginalnym w wyglądzie. Prezbiterium nie zostało tutaj wyodrębnione. Ciekawostką jest renesansowa ambona, której dekoracja została wykonana w technice paper – mache (czyli dająca się formować, twardniejąca masa po wysuszeniu z rozdrobnionego i rozmiękczonego w wodzie papieru z dodatkiem substancji wiążących oraz uszlachetniających (barwniki) i konserwujących.
Kościół otacza wspomniany cmentarz, który warto przejść ze względu na wspomniane wyżej pomniki i nagrobki (Józefa Lompy, Powstańców Śląskich, obrońców z II Wojny). To, co uderzyło mnie osobiście po wejściu na teren cmentarza, to barwność i zadbanie na co dzień nie tylko od święta oraz szacunek do tego miejsca, które nie jest ograbiane i niszczone jak niestety często się to dzieje w innych miejscach (z mojego doświadczenia).



Jeśli udamy się ścieżką kawałek za cmentarz znajdziemy się w otoczeniu pól, a kawałek dalej wejdziemy w las. Do cmentarza za to wiedzie nas ulica obsadzona po bokach szpalerem drzew.
Stąd wędrujemy ulicami do ulicy Krzyżowej, tam na Ceglowej Górze spotkamy kapliczkę – Góra Oliwna. Wybudowana została w 1910 roku. Służyła ona kiedyś jako kapliczka przedpogrzebowa. Tutaj krążą legendy o białej zjawie z czerwonymi oczami, pojawiającej się późno w nocy.

Za kapliczką rozpościerają się łąki, które pachną naturą, zupełnie dzikie i wiosna, latem ukwiecone.
Stąd dowolną trasą według uznania musimy dotrzeć do ulicy Florianek, mijając po prawej stadion. Tam na górze spotykamy kolejną malowniczo położoną kapliczkę św. Floriana. Wybudowana w 1772 roku. Według legendy pod kaplicą miał znajdować się skarb, który miał swoją obecność potwierdzać nocą poprzez niebieski płomyk.

Naprzeciw niej widzimy pomnik poległych pod Woźnikami w obronie ojczyzny w 1939 roku. Pochowani są oni na miejscowym cmentarzu.
Tutaj historia się powtarza. Kawałek dalej pola, pola, pola ….



Po drodze nie można było pominąć wszelkich innych drobnych atrakcji, które prowokowały do zrobienia kolejnego zdjęcia.
W ten sposób zatoczyliśmy Woźnickie koło, choć pewnie jeszcze nie jedna ciekawostka umknęła naszej uwadze.
