Zamek Chojnik
Dolny Śląsk obfituje w zamki różnego rodzaju.Zamek Chojnik jest jednym z bardziej znanych takich miejsc. Toteż nie sposób było go ominąć wędrując dolnośląskimi szlakami.Intrygował mnie,bo prowadząc kiedyś zajęcia trafiłam w podręczniku na legendę o pięknej Kungundzie, córce właściela zamku Chojnik. Księżniczka miała kaprys,że wyjdzie za mąż tylko za takiego śmiałka,który konno,w pełnej zbroi ,objedzie zamek dookoła.Wielu chętnych ,zwabionych urodą księżniczki,porwało się na ten wyczyn i wielu spadło w przepaść z urwiska. W końcu udało się dokonać tego karkołomnego wyczynu pewnemu rycerzowi z Krakowa,który jednak odmówił oczarowanej nim Kunegundzie i odjechał. Poniżona księżniczka z rozpaczy rzuciła się sama w przepaść,w której ginęli jej zalotnicy. Podobno duch rycerza na koniu co noc objeżdża zamek Chojnik do dziś dnia.
Wejście na górę zamkową rozpoczęliśmy od strony Sobieszewa przy parkingu. Powędrowaliśmy szlakiem czarnym,idąc wzdłuż strumienia,lasem,wśród pięknych,skalnych krajobrazów . Zbójeckie Skały robią wrażenie.Podejście zajęło nam ponad 1h,co biorąc pod uwagę,że niektórzy z naszej ekipy ubrali klapki-japonki,było niezłym wyczynem.Ot,taka kara za niedoinformowanie się co do rodzaju trasy. Wspinaczka została ukoronowana wejściem na zamek. Po złapaniu oddechu pospacerowalismy po zamkowym dziedzińcu,pozaglądaliśmy w różne zakamarki i wspięliśmy się na wieżę. Dłużej zatrzymalismy się przy pomniku upamiętniającym wizytę papieża Jana Pawła II. Widok z wieży na okolicę zapiera dech w piersiach. Fajnie też jest spojrzeć na zamek z góry. Na dziedzińcu zrobiliśmy sobie pamiątkowe fotki przy pręgierzu oraz z bractwem rycerskim. A potem był powrót do samochodu tą samą,urokliwą,skalistą trasą.