czantoria
korzystając ze słonecznej pogody,oraz z tego że siostrzenica była akurat u babci postanowiliśmy zdobyć wielką czantorie.Wyruszyliśmy z centrum ustronia żółtym szlakiem,na początku szło nam sie lekko i żwawo.Lecz gdy wyszliśmy z zabudowań na polane i ujrzeliśmy nasz cel podróży oddalony na samym końcu szczytu ogarneło nas przerażenie. Z upływem czasu oraz przebytej trasy zaczeło pojawiać się zmęczenie.Nie poddając się szliśmy do przodu,po pokonaniu jednych wzniesień pojawiały się następne,dzięki oznakowaniu oraz podanej godzinie przejścia mogliśmy rozplanować marsz.Po pokonaniu ostrego podejścia na małą czantorie,ukazał się nam widok zapierający dech w piersiach,postanowiliśmy troche odpocząć i podziwiać widoki.Niestety po jakimś czasie nastąpiło załamanie pogody,nadciągneły chmury i zaczął podać deszcz.Nie czekając na zwrot wydarzeń ruszyliśmy na przód,droga na szczyt wielkiej czantorii mineła nam szybko.Zanim deszcz osiągnął punkt kulminacyjny udało nam się dostać do celu naszej wyprawy.Tutaj niestety musieliśmy przeczekać ulewe,zaś po deszczu niebyło sensu wchodzić na wieże widokową ponieważ góry spowiła mgła.Po zjedzeniu kiełbasy z grila i wypiciu kawy ruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku wyciągu krzesełkowego.Gdy tam dotarliśmy okazało się że wszyscy czekają aż poprawi się pogoda,korzystając z okazji poszliśmy obejrzeć sokolarnie i zrobić pare zdjęć.Po przygodzie z ptakami zaczeliśmy zbierać się do zjazdu,i tu w połowie zjazdu znowu zaczeło padać,ale ku naszemu zdziwieniu po dotarciu na dół po deszczu nie było śladu.Nie zwarzając na zmęczenie musieliśmy dotrzeć jeszcze do centrum,gdzie mieliśmy wsiąść w busa i wrócić do domu.