Urokliwe Bieszczady - Polańczyk, Solina, Tarnica, Sine Wiry, Baligród

2012.05.03 Zapora w Solinie i Polańczyk spacerkiem
Zapora w Solinie jest wielką atrakcją, dosłownie. Robi wrażenie. Ponadto spacerując jej koroną widzimy piękne otoczenie Jeziora Solińskiego (zielone wzgórza... jak w piosence). Z drugiej strony tamy, kilkadziesiąt metrów poniżej, wody zbiornika Myczkowskiego. Tamę można zwiedzać także od wewnątrz z przewodnikiem. Inżynieryjna ciekawostka.

Góry, jezioro, molo i deptak z pamiątkami - wszystko w jednym.
Ponadto Jezioro Solińskie to jeden z najpiękniej położonych zbiorników wodnych, pełno zatok i zatoczek, naprawdę ciekawe miejsce na żagle. A jeżeli te wielkie ryby, które widziałem z góry, biorą czasem to i wędkarze też się ucieszą. Wokoło jeziora mnóstwo szlaków. Raj dla każdego włóczykija.

Przy okazji zwiedzania przyroda pokazała swoją kapryśną twarz. Przylało tak nagle, że zaskoczeni wodniacy nie zdążyli się ewakuować. Usadowieni pod dachem sącząc piwko obserwowaliśmy ich dramatyczną ;-) walkę z żywiołem.
A w Polańczyku wybraliśmy się również nad brzeg Soliny, jest taki widokowy punkt na cyplu za uzdrowiskami. Fantastyczne miejsce.



2012.05.04 Wołosate - Tarnica - Przeł. Sidło - Tarnica - Przeł. Goprowców - Halicz - Rozsypaniec - Przeł. Bukowska - Wołosate

Z malutkiego nadgranicznego Wołosatego wyruszamy w stronę Tarnicy.
Pozostałości cerkwi w kępie drzew.

Przy szlaku studnia z żurawiem, w tle masyw Tarnicy.
Podejście w górę wśród urozmaiconego lasu, solidne jak na Bieszczady.



Przed przełęczą, ponad górną granicą lasu, można już podziwiać rozległe widoki. Z przełęczy już tylko 5 min. Na lekko kamienistym szczycie Tarnicy góruje metalowy krzyż. W oddali widoczna Połonina Caryńska, Wetlińska i Rawka. Daleki wgląd na Ukraińską część Bieszczad, a na wyciągnięcie ręki Bukowe Berdo i Bukowska Połonina. Trawiasto-leśne przestrzenie jak okiem sięgnąć.
Wśród traw dalsza droga nasza, lekko w dół do Przeł. Goprowców następnie w górę (również lekko) na grzbiet Połoniny Bukowskiej. Halicz i Rozsypaniec to kolejne urokliwe punkty widokowe. Następnie schodzimy systematycznie w dół do Przeł. Bukowskiej. Zmienia się klimat otoczenia, gdyż dalsza część szlaku wiedzie drogą pograniczników (granica z Ukrainą), wśród drzewek i krzaków z biegiem Potoku Wołosatki.

Spory kawałek wypełniony w niemałej części marzeniami o wędzonym pstrągu... Przed Wołosatym wychodzimy na otwartą przestrzeń i znów widzimy Tarnicę z dołu.
Trasa zajęła nam 6,5 h. Piękny typowo Bieszczadzki szlak, lasy na podejściach i trawiaste grzbiety z akcentami kamiennymi. Widoki z szczytów dalekie i pełne.

Marzenia o pstrągu zrealizowane nieopodal Wetliny (oczywiście był nieodzowny szyld o prawdopodobnie najlepszym wędzonym pstrągu w Bieszczadach, co zresztą doznania w pełni potwierdziły). Poszliśmy za ciosem i jeszcze zaliczyliśmy Siekierezadę w Cisnej (kto nie był powinien zajrzeć). Samochód ledwo dawał później radę na podjazdach ;-).



2012.05.05 Wetlina - Przeł. Orłowicza - Wetlina - Rezerwat Sine Wiry - Baligród - Polańczyk
Po pierwsze: próbę zrobienia połonin Wetlińskiej i Caryńskiej storpedowała pogoda i brak wiary. Podeszliśmy na Przeł. Orłowicza aby przekonać się że raczej nie ma sensu pchać się dalej w mgłę (zdania były podzielone, ale kulawa i stara demokracja zwyciężyła). Na złość oczywiście po zejściu na dół i wizycie w Chacie Wędrowca (naleśnik gigant + ciemne piwo Saris, to że oni tu na krańcu świata mieli to piwo graniczy z trafieniem 6-ki w totka..., oryginalne dopracowane menu) zaczęło się przejaśniać.

Jak już jechaliśmy zrealizować plan awaryjny słońce smażyło jakby robiło to od miesiąca.
Po drugie: Rezerwat Sine Wiry spacerem z parkingu niedaleko Polanek.

Ciekawe miejsce, gdzie woda potoku Wetlina wyrzeźbiła w skałach kamienne grzebienie i progi, częściowo wystające z toni. W zagłębieniach wypłukanych kotłującą się wodą mnóstwo było różnej wielkości zwinnych pstrągów. Można patrzyć z poziomu wyżej położonej drogi na to ciekawe miejsce, jak i pochodzić po tych skalnych grzędach. Dookoła piękna, typowa dla Bieszczad przyroda.
Po trzecie: Baligród.



Jak większość spontanicznych planów awaryjnych i ten nie był doskonały. W Baligrodzie trochę pospacerowaliśmy i zrobiliśmy fotki (także z czołgiem). Cerkiew była zamknięta z powodu remontu . Z braku szerszych koncepcji pojechaliśmy dalej.
Po czwarte: Jezioro Solińskie

Dla urozmaicenia postanowiliśmy zostać wilczkami wodnymi. W ośrodku na końcu cyplu (Polańczyk Zdrój) wyczarterowaliśmy rower wodny garbus. Ponieważ wzięliśmy go na krótki czas to ambitny plan opłynięcia wysepki i rozejrzenia się po drugim brzegu prawie spowodował odpadnięcie nóg. Nie byłoby tego wariactwa gdyby nie to że w drugim etapie chcieliśmy kajakami pozwiedzać malownicze zatoki, a wypożyczalnia miała być niedługo zamknięta.
Piękne słońce i ciepło. Solina z każdej strony, także z wody wygląda pięknie. W trakcie rejsu prawie doszło do kolizji i abordażu "wrogiego" jachtu (nikt nie chciał ustąpić z kursu kolizyjnego). Przesiadka na kajak była prawdziwą ulgą dla błagających o litość nóg. Kajak prościej napędzać i łatwiej manewrować, czystą przyjemnością było popływanie wśród zadrzewionych wysokich brzegów.

Po tym wszystkim jeszcze raz byliśmy popatrzyć z wysokiego klifu na wodę.
Koniec.



Bieszczady są dla każdego. Piękne krajobrazy - góry bardzo charakterystyczne z ich urokliwymi połoninami. Niezwykłe obszary nieskalanej przyrody z dala od cywilizacji. Najbardziej zakręcone drogi. Poza tym w Bieszczadach jest to "COŚ".
