Na Babią Górę

Jest nas troje ja, mąż i ona - piękna, majestatyczna - Babia Góra.
Pewnego wrześniowego popołudnia docieramy do Domu Turysty PTTK Hanka w Zawoi. Po noclegu w dość surowych warunkach i pożywnym śniadaniu jesteśmy zwarci i gotowi by zdobyć nasz upragniony szczyt. Cel mamy jeden przejść Akademicką Perć. A Pretekstem do wyprawy była również niespodziewana wizyta teściów - oni + dzieciaki = nasze wyjście na Babią 🙂

Na wschód słońca nie udało się wstać, ale będzie jeszcze okazja, taką przynajmniej mam nadzieję. Bez trudu docieramy pod Schronisko na Markowych Szczawinach. Krótki odpoczynek i ruszamy w dalszą trasę. Początek tego pięknego szlaku zaczyna się na wysokości 1180m n.p.m. Na początku idziemy drewnianymi schodami. Po chwili drogę przecina nam Szumiący Potok. Legenda głosi, że ten kto się napije wody z tego potoku, ten będzie tu wracał do końca życia. Oczywiście zaryzykowałam🙂
Potem łagodniejsze podejście wśród drzew. Osiągamy wysokość ponad 1300 m i rozpościerają się przed nami okazałe widoki, a wokół nas skałki. Dostrzegamy pierwsze łańcuchy. Dochodzimy do półki skalnej, która ma szerokość 50 cm, mimo to jest bezpieczna, przepaść ma 6 m wysokości. Następny odcinek już trochę bardziej wymagający, skały są śliskie i trzeba iść ostrożnie. Przed nami najtrudniejszy odcinek z klamrami. Jesteśmy na wysokości 1540 m n.p.m. z pomocą łańcucha, sześciu klamer wchodzimy na mierzącą 8 m pionową skalną ścianę tzw. Czarny Dziób. Przed nami dość długa kamienna droga. Wspinamy się dzielnie. Zbliżamy się do celu, niestety niektórzy turyści ignorując, bądź niedostrzegając drogowskazu na szczycie idą pod prąd, a przecież to jednokierunkowy szlak!
Po prawie 100 minutach wspinaczki zdobywamy szczyt! Uczucie jest cudowne!
