Rabczańskie wędrowanie

Piękna jesienna aura sprzyjała wędrówkom po Rabce Zdroju i okolicy. Niewielkie wzniesienia kusiły mnie niesamowicie. Wędrując szlakami i nie oznakowanymi ścieżkami polnymi, chłonęłam piękne górskie krajobrazy, cieszyłam się otaczającą mnie przestrzenią.
Moim celem był Grzebień (677m) który wraz z sąsiednimi kulminacjami Banią (607m), Królewską Górą (620m), i Groniem (610m) tworzą rząd niewysokich wzniesień na pn. i pn.-wsch. od Rabki, w większości pokrytych polami. Usytuowanie Grzebienia na pn.-zach. skraju Gorców pomiędzy dolinami Słonki i Raby otwiera z jego stoków piękne panoramy zarówno na zach. część Gorców jak i Beskid Wyspowy a zwłaszcza na wybitny stąd masyw Lubonia Wielkiego.
Na stokach Grzebienia znajduje się cmentarz żydowski który odznacza się szczególnie w historii tamtejszej społeczności żydowskiej ze względu na to że stał się symbolem męczeństwa i niewinnej śmierci wielu setek ludzi. Usytuowany jest na leśnej polance. Teren obecnego cmentarza-pomnika martyrologii żydowskiej jest obszarem symbolicznym i obejmuje szesnaście betonowych płyt wskazujących miejsce masowych mogił. Dojście do tego miejsca nie było łatwe. Brak oznaczeń i wyraźnej ścieżki, konieczność przejścia przez „Teren prywatny”, w końcu udało się! Po obejrzeniu kirkutu, wróciłam na ulicę i podążyłam w kierunku wzniesienia o wdzięcznej nazwie „Grzebień”.
Obecnie na szczyt Grzebienia nie prowadzi żaden szlak, niemniej postanowiłam pójść wyznaczoną ścieżką, a ciekawość moja rosła za każdym zakrętem i wzniesieniem. Widoki były wspaniałe. Jak na dłoni miałam całą Rabkę Zdrój wraz z otaczającymi ją przysiółkami i wzniesieniami, z drugiej strony natomiast widziałam dostojny Luboń z wieżą przekaźnikową. Przez jakiś czas widziałam również wieżę widokową na Polczakówce. To miał być mój kolejny cel.
Na szczyt Grzebienia dotarłam bez większego wysiłku. Ścieżka kamienna, nietrudna, bardzo widokowa. Cisza, spokój, wędrowałam z głową w chmurach… Sam szczyt ukryty jest w zagajniku, niestety bez widoków. Zaskoczeniem dla mnie był duży drewniany krzyż wbity w stertę kamieni.
Wróciłam do szlaku niebieskiego. W odległości ok. 3 km na północ od centrum Rabki, znajduje się wzniesienie Królewska Góra. Na nim, w 2011 roku, stanęła wieża widokowa. Jest to wysoka na ponad 25m, drewniana budowla, z której rozpościerają się widoki w kierunku Lubonia Wielkiego. Wieża jest miejscem ogólnodostępnym. Dotarłam do niej niebieskim szlakiem i oczywiście wdrapałam się na samą górę. Widoczność była dobra, więc mogłam dokładnie pooglądać całą kopułę Lubonia Wielkiego i Rabkę Zaryte. Niedaleko wieży znajduje się górna stacja wyciągu narciarskiego "Polczakówka". Tuż obok jest drewniana kapliczka z metalowym krzyżem saletyńskim. Góruje nad całym Zarytem i jest doskonale widoczna z daleka.
Do Rabki Zarytego zeszłam niebieskim szlakiem.
Do 1927 Zaryte było samodzielną wsią. W 1927 zostało włączone w granice jednostkowej wiejskiej gminy Rabka. 16 grudnia 1884 otwarto stację kolejową Zaryte (obecnie Rabka Zaryte), na której w okresie międzywojennym zatrzymywały się pociągi ekspresowe z Warszawy. Kiedyś dojeżdżałam do tej stacji z Chabówki. Gdzieś- tam stał kiedyś budynek stacji kolejowej. Niestety spalił się w pożarze w 1992r.Biedniutka ta stacja, a właściwie to co z niej pozostało. Podobno jeszcze nie tak dawno pojawiały się tu pociągi retro. Obeszłam zarośnięte tory, hm… czas tu nieubłaganie czyni swoje.
Wstąpiłam do Kościoła pw. św. Matki Boskiej Częstochowskiej. Kościół ten z dwoma potężnymi wieżami wybudowano w 1982 r. na pamiątkę Roku Jubileuszowego.
Brukowaną drogą dotarłam do głównej drogi w Zarytem. Przy drodze Bielsko-Biała - Nowy Sącz znajduje się Szkoła Podstawowa. Usytuowana na południowych stokach Lubonia Wielkiego świętowała w 2005r swoje 80-lecie.
Niedaleko znajduje się przystanek autobusowy, więc bez większego problemu busem dotarłam do Rabki Zdroju. Była to wyprawa wspomnieniowa. Widoczny po prawej stronie Luboń Wielki zostawiłam za sobą. Widoczna z daleka sylwetka przekaźnika pozwala na bezbłędne rozpoznanie tej góry. Powędruję tam w następną niedzielę. Ale to już temat na kolejną relację.
