Morskie Oko w Tatrach
Wycieczka była zaplanowana głownie po to, żeby dzieciom pokazać najwyższe góry w Polsce.
Jednak im bliżej wycieczki i im bardziej zagłębialiśmy się w prognozę pogody, okazywało się, że może jednak tych gór nie zdołają wcale zobaczyć. Nawet o 1 dzień przesunęliśmy całą wycieczkę. I tak dopiero w poniedziałek, w ostatni dzień udało się odbyć upragnioną wycieczkę nad Morskie Oko, pogoda nie była fantastyczna, ale Tatry było widać.
Trasę 10 km Natalka przeszła bez ani jednego postoju praktycznie, za wyjątkiem kilkusekundowych przerw na wyciągnięcie kromek, ściągniecie lub założenie bluzy itp. Takich przerw było całkiem sporo 🙂
Dominiczka na szczęście miała wózek, bo byśmy nawet i z parkingu nie zdołali wyjść z jej zapałem ostatnio do chodzenia 🙂 Jako że było zimno, skuliła się sama w sobie, tworząc niewidzialny kokon i tak dotrwała aż do Morskiego Oka, kawałek nawet przesypiając 🙂
Nad Morskim Okiem tłumy, jak to było do przewidzenia 🙂 Mieliśmy plan żeby wejść jeszcze nad wyższe jezioro, choćby na stromym się wymieniając opieką nad dziewczynami, ale jako że Dominika nie miała ochoty przejśc nawet kawałka kamienistej trasy, a wózek nie miał tam szans, musieliśmy zrezygnować.
Droga powrotna poszła gładko... To był jedyny dzień w którym nie zmoklismy, ale o tym kiedy indziej... 🙂