O „Damazówce i rzeźbach przydrożnych – Bóbrka
O „Damazówce i rzeźbach przydrożnych" – Bóbrka
„ … Na początku 1876 roku nabyłem wioskę górską Bóbrkę nad Sanem,
w której Kaczkowski osadził był swojego Nieczuję.”
Józef Bliziński, listy
I tak zaczęło się zainteresowanie Bóbrką. Nie, nie tą Łukasiewicza, tego od lampy naftowej, ale tą Bóbrką nad Sanem, którą otrzymał Bliziński i zbudował tam swoja słynną „Damazówkę”.
Józef Franciszek Bliziński h. Korczak (ur. 10 marca 1827 w Warszawie, zm. 29 kwietnia 1893 w Krakowie) - polski dramaturg i komediopisarz pozytywistyczny.
W 1876 otrzymał majątek w Bóbrce, jako wiano, biorąc ślub z Pelagią z Sokołowskich h. Pomian (ur. ok. 1840 r.) i zamieszkał tam we dworku (obecnie jest zalany wodami Jeziora Myczkowskiego). W związku z nietrafionymi inwestycjami w wydobycie ropy naftowej Bliziński popadł w kłopoty finansowe i po 12 latach niepowodzeń utracił Bóbrkę. W 1888 r., wyjechał do Krakowa, gdzie osiedlił się i przebywał do śmierci do 29 kwietnia 1893 roku.
W 1877 otrzymał pierwszą nagrodę w krakowskim konkursie dramatycznym za komedię Pan Damazy.Tytułowy Pan Damazy - przedstawiciel cnót staroszlacheckich, szorstki i porywczy, ale jednocześnie uczciwy i dobry. I od tamtego czasu jego dworek, w którym bywało wielu sławnych ludzi pióra (m/n ziemianin – literat, Zygmunt Kaczkowski) i ludzie pędzla i sztalugi zaczęto nazywać „Damazówką”. Bliziński był też etnografem, badał język ludowy, obyczaje, stroje. Przyjaźnił się z Oskarem Kolbergiem. Co pozostało po „Damazówce i pamięci o Blizińskim?
Tak w czasie naszych „bieszczadzkich pogaduch” opowiada p. Grażyna Kaznowska –Chrapko, reżyser, aktor, animator kultury, kobieta zakochana w „swojej” Bóbrce:
„.. po „Damazówce” nie pozostał żaden ślad a miejsce jej położenia zalane przez wody powstającego jeziora Myczkowskiego nigdy nie zostało ustalone. A my w czasie podróży po jeziorze Myczkowskim spoglądaliśmy głęboko w toń jeziora, aby być może zobaczyć w niej „Damazówkę”, może z unoszącym się tam duchem Pana Damazego Żegoty, Helenki, Antosia, Pani Żegociny czy innych….. i aby udać się pod trzy lipy w dawnym parku, koło których w 1977r. - podczas IV rajdu śladami Sławnych Piór poświęconego Józefowi Blizińskiemu umieszczono kamienny piaskowcowy obelisk z pamiątkową tablicą. Miała się nim opiekować młodzież miejscowej szkoły podstawowej. Niestety tablicę skradziono, a obelisk został uszkodzony, a następnie rozbity młotami na kamień i wywieziony.
W 2000 roku podczas kolejnego rajdu śladami sławnych piór ponownie poświęconego
Józefowi Blizińskiemu fundacja "Orelec - Gala" ufundowała obelisk i kamienną tablicę pamiątkową z treścią odtworzoną z pamiątkowej fotografii umieszczając je na dziedzińcu szkoły w celu zabezpieczenia przed ewentualną dewastacją ( zdjęcia ze zbiorów p. Grażyny Kaznowskiej).
…… i inna z „wieczornych bieszczadzkich opowieści” p. Grażyny – o powstałej dzięki m/n dużemu zaangażowaniu p. Grażyny -"Galerii rzeźb przydrożnych" - usytuowanym przy dwóch sklepach zespole 11 rzeźb monumentalnych nawiązujących do legend i podań bieszczadzkich wykonanych w czasie pleneru rzeźbiarskiego w Bóbrce. Uczniowie Państwowego Liceum Plastycznego im. Kenara z Zakopanego pod opieką artysty rzeźbiarza Andrzeja Mrowca wykonali te piękne rzeźby. „Ząb czasu” a także niefrasobliwość ludzi doprowadzają jednak do powolnego niszczenia i zacierania tak niedawnej jeszcze ich świetności. Ale co tu pisać ….. wystarczy przejrzeć zamieszczone zdjęcia z albumu p. Grażyny z opisem powstawania galerii.
A Bóbrka – wieś z XIV wieku?.. w 1945 roku we wsi były 182 numery, mieszkało 318 dorosłych i 361 dzieci. Choć II Wojna Światowa zakończyła się to Bieszczady dalej „spływały krwią”,26 maja UPA powiesiła sołtysa Stefana Derenia - Polaka, a kilka dni później Władysława Tokarskiego.
Do końca 1945 r. w wyniku umowy o repatriacji wysiedlono na wschód do USRR 301 osób narodowości ukraińskiej. W Bóbrce pozostało 20 rodzin mieszanych polsko-ruskich liczących 62 osoby a w 1950r. we wsi wytypowano 23 budynki po wysiedlonej ludności na osadnictwo. I tak zaczął się nowy okres w życiu wsi.
Czas kończyć tę opowieść, aby tak jak piszecie „keep dooing it” przekazać dalsze „pogaduchy” z p. Grażyną Kaznowską i p. Leonem Chrapko z Bóbrki, za których opowiedzenie serdecznie Im dziękuję.
Zbyszek Mat