Gliwicka Palmiarnia odsłona szósta
Gliwicka Palmiarnia, to jedno z tych podręcznych miejsc, do których można pójść, gdy brak pomysłu, co ze sobą zrobić. Dostępna 6 dni w tygodniu (za wyjątkiem poniedziałków), tania (bilet dla osoby dorosłej od lat kosztuje 5zł, a dla dziecka 3,50) i niezmiennie ciekawa. Co i rusz, coś innego zaczyna kwitnąć, owocować, albo spektakularnie gubić liście. Wzbudza zachwyt zaprowadzonych do niej gości. Przyznam, że za każdym razem mnie zaskakuje jak wielki. Ostatnio pojawił się na Polskich Szlakach opis Śląskiego Ogrodu Botanicznego – natchnął mnie, aby pochwalić się palmiarnią i jednocześnie pochwalić palmiarnię. Jest za co! Choć jak dla mnie obok blasków ma i swoje cienie – wydaje mi się, że niektórym zwierzakom źle jest w ciasnych terrariach. Na dodatek u kameleonów w terrarium są sztuczne rośliny! Jeden próbował się nimi częstować i był wyraźnie zawiedziony! Co z tego, że latały tam ociężale tłuste muchy, skoro on akurat miał ochotę na zieleninę? Swoją drogą drugi z nich dał piękny pokaz polowania wypuszczał ten swój długaśny podobny do ślimaka jęzor z przyssawką i trącał nimi muszyska, które wcześniej długo i mimochodem obserwował – niestety dla niego, mimo energicznego dopingu z naszej strony, dwa razy mu się nie udało; no, chyba, że on po prostu je oblizywał, te muchy, żeby zaznaczyć koledze, że to jego własność…
W każdym razie Palmiarnię polecam każdemu – tym co mają blisko, tym co są w Gliwicach przypadkiem i tym, którzy będąc tu zastanawiają się co by tu można obejrzeć. Moje zdjęcia pochodzą z września 2010 roku – do Kwietnego Chopina i z ostatniej niedzieli – wszystkie kolejne.
Od mojej ostatniej wizyty w Palmiarni pojawiły się w niej dodatkowe atrakcje w postaci tabliczek z pytaniami i odpowiedziami – także dla przedszkolaków – odpowiednie poziomem trudności i poziomem zawieszenia na ścianie oraz dwóch układanek sporej wielkości, których konstrukcja nakazuje działanie grupowe – jedna osoba nie poradzi sobie w żadnym razie. Wraz z naszymi gośćmi z Wrocławia, spędziliśmy nad nimi sporo czasu. Układali chłopcy, dziewczynki podtrzymywały poszczególne kawałki…