Bunkry i przyrodnicze zachwyty na Górnym Śląsku
Podczas gdy ja wracałam we wspomnieniach do czasów beztroskiego studiowania, odwiedzając swe dawne osiedle studenckie z Przyjaciółką, Romek planował dla nas atrakcje zastępcze. Zastępcze, bo plany na majówkę były zupełnie inne i dość zamaszyste. Ale nie wyszło.
Jako, że praktycznie wszystkie warownie średniowieczne w promieniu blisko 200km mamy już objechane (choć niekoniecznie obfotografowane&hellip😉 zainteresowanie nasze przeszło na warownie współczesne. Konkretnie na schrony obronne, czyli bunkry po prostu, Obszaru Warownego Śląsk. Powstawał on począwszy od roku 1933, gdy po pierwsze pozwalała na to koniunktura – kraj otrząsnął się po kryzysie, a po drugie gdy zaistniała realna potrzeba obrony granic, w związku z sytuacją polityczną w Niemczech. Chętnych na lekcję historii zapraszam tu: http://www.fortyfikacja.pl/index.php?a=historia.
Obszar Warowny Śląsk rozciąga się na przestrzeni wielu kilometrów tworząc w większości linię prawie prostą z północy na południe, a jedynie na północy odbijając horyzontalnie – od Przeczyc aż po Kobiór i składa się z 29 punktów, a każdy z nich z rozmaitej większej lub mniejszej liczby obiektów (czasem w postaci niedokończonej jak punkt oporu „Przeczyce&rdquo😉. Oczywiście nie ma żadnej szansy objechać ich wszystkich naraz. Postanowiliśmy zatem zacząć od północy – po kolei można rzec.
Na pierwszy ogień wzięliśmy pozycję polową „Brynica”. Dwa bunkry położone są w szczerym polu i dostępne samochodem od strony miejscowości Niezdara. Od strony miejscowości Brynica, można się przespacerować – w prawo przed mostem na rzece Brynicy (lub za mostem w lewo, zależy, z której strony patrzeć, ale dróżka polna, na którą można zjechać samochodem, biegnie tylko po jednej stronie rzeki a jeśli weźmiecie kompas, lub potraficie inaczej określać kierunki, to od głównej drogi na południe), potem na jej drugą stronę (brodem) i podziwiając piękno przyrody dociera się do bunkrów. Dwa kolejne znajdują się przy ulicy Tarnogórskiej. Na posesjach prywatnych. Można poprosić o zgodę na przyjrzenie się, czy fotografię – ludzie generalnie życzliwie patrzą na wariatów. Piątego nie udało nam się znaleźć mimo szczerych chęci (jeszcze tu wrócimy!). Szósty to obronny wiadukt kolejowy na północy miejscowości. Niestety już zwalony – na drugą stronę Brynicy znów dotarłam mokrą stopą.
Teraz kolej na pozycję polową „Nowa Wieś”. To najdalej na wschód wysunięta pozycja – albowiem pozycja Przeczyce, nigdy nie została dokończona. Do Nowej Wsi wjechaliśmy od strony Pyrzowic. Pierwszy bunkier leży przy głównej drodze na środku podwórka ładnego nowego domu. Dwa kolejne za cmentarzem. Jeden zaraz za murem cmentarnym, przez który przyznam się przelazłam celem dotarcia do obiektu, a drugi nieco dalej – trzeba minąć cmentarz i skręcić za remizą w lewo. A potem gdy dotrzemy do domu z tabliczką Sołtys, za którym w pole prowadzi droga, to już jesteśmy na miejscu, bo na końcu tej drogi znajduje się cel. Dwa kolejne sterczą w polu za kościołem w Nowej Wsi. Kręta miedza doprowadzi do nich każdego chętnego.
Ostatni planowany przez nas na pierwszy ogień Obszaru Warownego Śląsk to punkt oporu wzgórze 307. Należy do niego 8 bunkrów rozsianych po polach wokół miejscowości Niezdara. Jeden jest bardzo charakterystyczny, jego niebieską kopułę mija każdy, kto jedzie do Pyrzowic od strony Tarnowskich Gór. Aby jednak dostać się do Niezdary skierowaliśmy się z Nowej Wsi na zachód, wjechaliśmy na drogę nr 913, a w Myszkowicach skręciliśmy w prawo w drogę o nazwie Pocztowa, miała nas ona doprowadzić do celu przez Dziewiczą Górę. Na drodze stanęła nam jednak niespodzianka, w postaci budowanej autostrady A1. Pokonaliśmy ją przejazdem pod, znajdującym się nieco w lewo od naszej urwanej drogi. Wróciliśmy na nią, dotarliśmy do Sączowa, gdzie znaleźliśmy sklepik, nabyliśmy chlebek, kabanosy i ogórki małosolne i zrobiliśmy sobie piknik na pierwszym bunkrze z serii Niezdara. Kolejny znajduje się przy drodze 78 i to właśnie ten z niebieską kopułą, o którym pisałam wcześniej. Do kolejnego trzeba zjechać z drogi 78 na Tąpkowice – kopuła jest pomalowana na żółto i stoi jakby nieco na placu budowy, więc być może już niedługo nie będzie on tak łatwo dostępny. Dwa ostatnie bunkry to jedyne jakie udało nam się zwiedzić od wewnątrz. Oczywiście z daleko posuniętą ostrożnością i obowiązkową latarką. Następny leży znów na prywatnej posesji w okolicy zakładu zajmującego się naprawami blacharskimi. Dostępu do niego broni wysoki mur i gęsty młodnik choinkowy, choć początkowo wydawało mi się, że dam radę i że on wcale nie stoi za murem. Trzy następne leżą po obu stronach ulicy generała Maczka. Znaleźliśmy dwa. Są na czyichś polach. Do trzeciego nie miałam już siły iść. Chyba dostałam lekkiego udaru… Zatem w tym punkcie brakuje nam dwóch schronów do pełnej kolekcji (ostatni znajduje się gdzieś na ulicy Zawadzkiego). W sumie z 19 budowli obronnych zaplanowanych dotarliśmy do 16. To dobry wynik. Przed nami sporo następnych. Może przy okazji Bitwy Wyrskiej, na którą się wybieramy 19 maja – www.bitwawyrska.profort.org.pl/index.php, obejrzymy co nieco z Pododcinka Łaziska.
Bukry mogą się wydawać tematem ponurym, lecz piękno zielonych pól, kwitnących łąk oraz niezliczone brzęczenia i świergoty, nadają im niesamowitej malowniczości. Pierwszy raz od dawna widziałam kwitnącą pokrzywę! A jak parzą takie świeże łobuzy, gdy w nie wejść gołą stopą!
PS. Dla chętnych jeszcze plan całego obszaru ze strony z której i my korzystaliśmy - http://www.fortyfikacja.pl/index.php?a=po.