Kanał Gliwicki - spotkanie hydrotechniki z wiosną
Miałam na dziś dość konkretne plany – przetłumaczyć ostatni test do pracy a potem dokończyć książkę o przygodach sierżanta Richarda Sharpe’a. Tymczasem Romek, który też miał zadanie domowe, patrząc za okno na śmiejące się słońce, postanowił mnie skusić wycieczką. Wycieczką wzdłuż Kanału Gliwickiego biegnącego od portu w Koźlu do portu w Gliwicach. Obecnie kanał nie działa już tak prężnie jak po swoim powstaniu, lecz wciąż jest żeglowny, a 6 znajdujących się na nim śluz ma należytą opiekę i stanowi w pełni działające obiekty techniczne, które na dodatek spokojnie można nazwać zabytkowymi. Kto nas zna, wie, że pomiędzy innymi naszymi fascynacjami, dawne obiekty techniczne, zajmują pokaźne miejsce. Nie opierałam się długo namowom i ruszyliśmy.
Postanowiliśmy zdobywać śluzy od najdalszej – śluzy numer 1 w Koźlu w dzielnicy Kłodnica – stąd oczywiście nazwa samej śluzy. Aby się do niej dostać zjechaliśmy z drogi nr 40 prowadzącej z Gliwic do Kędzierzyna na drogę nr 423 w kierunku Opola, a następnie za mostem kolejowym skręciliśmy w prawo w ulicę Wandy. Poprowadziła nas ona początkowo wzdłuż torowiska, a następnie przekroczywszy je, skończyła się przy samej śluzie. Chcąc ją obejrzeć z każdej dostępnej strony musiałam przejść przez most kolejowy. Wał jest pięknie wykarczowany i nic nie zasłania widoku. Słońce też na chwilę się pojawiło, bo dziś cały dzień chmury próbowały je przegonić.
Pomiędzy śluzą nr 1 a nr 2 znajduje się jedyne w Polsce bezkolizyjne skrzyżowanie dwóch cieków wodnych – Kanału Gliwickiego i rzeki Kłodnicy. Budowniczowie kanału sprytnie poprowadzili tu rzekę syfonem pod dnem kanału. Miejsce to znajduje się za ogródkami działkowymi gdy jedziemy od Kędzierzyna przez osiedle Kuźniczka III (ul. Platanowa). Polna droga pełna spacerowiczów i rowerzystów spokojnie daje się przejechać samochodem jeśli akurat nim się tutaj zapędzicie.
Minąwszy malowniczy Syfon Kłodnicy udaliśmy się dalej w kierunku Pyskowic (polna droga szybko skręca i zmienia się w asfaltową, która doprowadzi podróżnika do drogi nr 40, w którą należy skręcić w lewo). Praktycznie od razu po wjeździe na drogę nr 40 stanęła przed nami w jaskrawym słońcu śluza nr 2 – Nowa Wieś. Pod mostem można przejść aż pod wrota śluzy, albowiem po płocie został jedynie kawałek siatki. Dla mnie to oczywiście powód do radości.
Kolejna śluza – nr 3, czyli Sławięcice znajduje się mniej więcej 8 km dalej. Gdy droga nr 40 gwałtownie skręci w lewo należy skręcić w prawo przed mostem – w ulicę Piotra Ściegiennego. Oczywiście na teren wejść nie można i podziwianie śluzy i wiosny pleniącej się dookoła jest możliwe jedynie z pewnej odległości. Tutaj słońce było najpiękniejsze i padało z jak najwłaściwszej strony. Niestety nazwa śluzy została uroczo przykryta rozrośniętym potężnie pnączem. Tu też w oczy się rzucają poniemieckie jednoosobowe bunkry – gęsto rozsiane w okolicy, która była ważnym ośrodkiem przemysłowym III Rzeszy.
Stąd jadąc dalej drogą nr 40 minęliśmy miejscowość Ujazd (warto zajechać – ruiny zamku oraz malowniczy kościół na wzgórku nad rynkiem). Za nią skręciliśmy w prawo w kierunku Rudzińca, gdzie znajduje się śluza nr 4. Po przejechaniu przez most w Rudzińcu należy skręcić w lewo, aby podjechać w pobliże śluzy. Tu mieliśmy okazję zobaczyć zmianę warty.
Wróciwszy na drogę główną pojechaliśmy nią dalej, by wkrótce skręcić w lewo w kierunku Pławniowic. Minęliśmy pałac z pełnym wiosny parkiem i pojechaliśmy dalej do Taciszowa. Tu skręciliśmy na Bycinę (w lewo). Za mostem skręciliśmy w polną drogę wzdłuż torów (lepiej pojechać dalej i dopiero z głównej drogi nr 40 podjechać pod śluzę, skręcając z niej w prawo, bo droga polna jest bardzo nierówna) i dotarliśmy pod śluzę nr 5 – Dzierżno. Tutaj Kanał Gliwicki przeciska się pomiędzy dwoma zbiornikami wodnymi – Dzierżno Duże i Dzierżno Małe. Śluza wydaje się być najbardziej toporna w wyglądzie. Jest kanciasta i odbiega od stylu budowy poprzednich oglądanych śluz.
Ostatnia śluza, nr 6, to dobrze nam znana Śluza Łabędy. Znajduje się tuż przed gliwickim portem, kończącym bieg Kanału Gliwickiego. Dojechaliśmy tutaj przez Pyskowice, śluza znajduje się przy drodze prowadzącej na tereny gliwickiej strefy ekonomicznej, gdzie swoje zakłady ma na przykład fabryka samochodów General Motors – popularny gliwicki Opel. Każdemu wizytującemu Łabędy polecam lody w cukierni znajdującej się przy starym dworcu kolejowym – niedaleko śluzy. Zwłaszcza piernikowe.
Jeśli ktoś jest zainteresowany faktami dotyczącymi Kanału Gliwickiego – typu długość, wysokość stopni, historia budowy i eksploatacji – polecam stronę - http://www.kanalgliwicki.net/homepl/index.html
Nasza wycieczka dodała mi energii, wiosna włażąca w oczy na każdym kroku, pięknie ozdabiała obiekty hydrotechniczne, które tym razem stanowiły cel podróży.