Wejherowo Jakuba Wejhera

Wejherowo Jakuba Wejhera

„ To jest to, czego szukałem. Tak pod Białą ślub złożyłem, Tak nad Białą go wypełnię”.
To słowa Jakuba Wejhera, które były początkiem Wejherowa wypowiedziane w czasie oblężenia białoruskiego miasteczka Biała w 1634 roku, kiedy Jakub Wejher przysypany na skutek wybuchu miny uczynił śluby, że jeśli wyjdzie cało z tej opresji to wybuduje w swoich dobrach kościół ku czci Trójcy Przenajświętszej i założy klasztor.

To już ostatnia wędrówka po Kaszubach w tym 2010 roku. Samochód zostawiamy na parkingu przy Starostwie Miejskim. Niestrzeżony, ale duży i w miarę bezpieczny. Zwiedzanie rozpoczynamy od Rynku, czyli placu Jakuba Wejhera gdzie na południowej stronie znajduje się Ratusz. Pierwszy pochodził z 65 roku, kiedy to Wejherowo otrzymało prawa miejskie. Drugi, nowy z 1729 roku i trzeci, obecny z 1908 roku. Ciekawa fasada, trójarkadowy podcień i mansardowy dach z dzwonem na wieży z 1649 roku z inskrypcjami fundatora Jakuba Wejhera. Z ratuszowej wieży trzy razy dziennie rozlega się Hymn Kaszubski. W Ratuszu Miejskim zwiedzamy Salę Tradycji i Historii Wejherowa. Na rynku przed Ratuszem stoi pomnik Jakuba Wejhera – założyciela miasta. W narożniku rynku – kolegiata pw. Trójcy Przenajświętszej z roku 1644, pierwszy kościół ufundowany przez Jakuba Wejhera wybudowany na dziewiczym niezamieszkałym terenie, jako spełnienie złożonych ślubów, kiedy Jakub Wejher znalazł się w opresji w czasie wypraw wojennych z królem Władysławem IV. We wnętrzu Kolegiaty oglądamy późnobarokowe ołtarze, witraże z ornamentami roślinnymi, kuty żyrandol orłem polskim z XVIII w. oraz organy o niespotykanych możliwościach przestrzennego brzmienia 55 głosów.
Obok fary znajduje się zabytkowy szpital-przytułek ufundowany przez Annę Elżbietę, żonę Wejhera. Kierujemy się do ul. Klasztornej do jednego z najstarszych zabytków – Kościoła Klasztornego Braci Mniejszych Franciszkanów, wybudowany w 1650 roku. Wybudowany na planie krzyża z barokową fasadą, pięcioma późnogotyckimi ołtarzami, rokokową lożą patronacką, amboną i XVIII-wieczną Pietą. W prawym, bocznym ołtarzu największy skarb kościoła – słynący z łask Obraz Matki Bożej Wejherowskiej. W podziemiach - Muzeum oo. Franciszkanów, nie dostępne dla zwiedzających po sezonie.



Przemieszczając się uliczkami Wejherowa mijamy gmach z 1903-1906 roku, Seminarium Nauczycielskie dla niemieckich kadr pedagogicznych a od 1920 roku po wkroczeniu wojsk polskich – Seminarium Nauczycielskie. Obecnie Zespół Szkół Elektrycznych.
Idąc uliczkami dochodzimy do Kościoła pw. Św. Stanisława Kostki. Budynek o ładnej fasadzie z czerwonej cegły z czterema narożnymi wieżami i jedną centralną z umieszczonym na niej zegarem. Po przeciwnej stronie budynek dawnego gimnazjum wybudowany w 1866 roku. Idąc w kierunku słynnej Kalwarii Wejherowskiej mijamy budynek Konwiktu św. Leona tzw. „nowego klasztoru” przeznaczonego dla reformatorów usuwanych przez władze pruskie a od 1903 roku „Collegium Leoninum” – konwikt, internat dla uczniów. Od 1945 roku do 1950 – szpital dla byłych więźniów obozu Stutthof. Dziś budynek pełni funkcję plebanii.

Ulicą 1–go Maja przemieszczamy się ku Kalwarii Wejherowskiej.
To 26 kapliczek zbudowanych w XVII w. na morenowych wzgórzach. Kalwaria Wejherowska zwana Kaszubską Jerozolimą jest dla mieszkańców północnej Polski tym, czym Kalwaria Zebrzydowska dla mieszkańców południa Polski. Odległość pomiędzy poszczególnymi kapliczkami równa jest odległości w krokach poszczególnych etapów męczeńskiej drogi przebytej przez Chrystusa w Jerozolimie. Pod każdą kaplicą znajduje się garść ziemi przywiezionej z Jerozolimy a wzgórzom nadano nazwy: Góra Oliwna, Syjon, Golgota. Kalwaria opiekują się OO. Franciszkanie sprowadzeni w 1647 roku przez samego Jana Wejhera. Cały szlak kapliczek to około 5 kilometrów. Nie mogłem oglądać zabytkowych wnętrz kaplic gdyż oprowadzane przez Ojców Franciszkanów są tylko grupy zorganizowane po wcześniejszej rezerwacji terminów. Warto byłoby wcześniej zadzwonić i próbować dołączyć do jakiejś zorganizowanej grupy. Może przy następnym pobycie w tamtych rejonach. Ale spacer po wzgórzach kalwaryjskich i widok mijających kaplic pozostawia niezapomniane wrażenia.

Zbyszek Mat.