Władysławowo i okolice w kilka dni cz.II

Władysławowo – Rozewie. Przed nami trasa długości około 5 km do miejsca, które przez lata uważane było za najdalej wysunięte na północ Polski. Przyjmując, że naszą bazą wypadową jest Władysławowo polecam wszystkim pozostawić pojazd przy kwaterze i w tę urokliwą drogę wybrać się pieszo. Jeżeli wybierzemy spacer plażą czeka nas podziwianie coraz to wyżej wznoszącego się klifu, natomiast jeśli zdecydujemy się podążać „górą” wówczas analogicznie czekają nas widoki z coraz to wyższych miejsc na wspomnianym klifie.
Naszym zasadniczym celem jest latarnia morska usytuowana na przylądku Rozewie, jednak aby do niej dotrzeć musimy przebyć Wąwóz Chłapowski, zwany przez Kaszubów „Rudnikiem”. Po drodze po prawej mijamy fajny punkt widokowy, który obrali sobie za pole wzlotów miłośnicy podziwiania widoków z paralotni. Gdy dotrzemy do celu wędrówki, który sam w sobie stanowi perełkę polskiego latarnictwa (sic! są tam dwie latanie), oprócz zwiedzania wieży w jej otoczeniu zobaczymy kilka ciekawych pomników oraz zwiedzimy Izbę Pamięci Stefana Żeromskiego, gdzie podobno pisarz „popełnił” Wiatr od morza, choć mieszkańcy Helu twierdzą, że to w ich mieście powstało to dzieło.

Tym, którzy mimo wszystko wybiorą się do tej latarni własnym środkiem lokomocji nie polecam pozostawiania pojazdu na parkingu przy ulicy, a podróż do samej latarni, gdzie parkowanie jest tańsze, a do tego mamy do dyspozycji cywilizowaną toaletę. Dodatkowo w barze „Pod Latarnią” miłośnicy pieśni ludzi morza mogą zaopatrzyć się w płyty mało znanych zespołów śpiewających szanty.
Tutaj możemy zakończyć dzień turystyczny albo podążyć ok. 3 km dalej na zachód, aby zaistnieć na naprawdę najdalej na północ wysuniętym krańcu naszego pięknego kraju, ale to już temat na odrębną relację.
