Deszczowy dzień w Ustrzykach

Zimny i deszczowy lipiec. O wyjściu w góry nie było mowy, więc pozostało nam zwiedzanie poszczególnym miesteczek i wsi bieszczadzkich. W tym dniu wypadło na Ustrzyki Dolne, które są stolicą powiatu bieszczadzkiego. Przyjechaliśmy tam przed południem i pierwsze nasze kroki skierowalismy do Bieszczadzkiego Muzeum Młynarstwa, mieszczącego się w starym, murowanym młynie, który rozpoczął swoją działalność około 1925 roku. Wcześniej znajdowałą sie tam Fabryka Narzędzi Wiertniczych, lecz nie zagłębiałem się w ten temat. Muzeum jest pięciokondygnacyjne, i na każdym poziomie znajdują się maszyny i urządzenia do mielenia zboża. Przedmioty te w dużej mierze wykonane z drewna, zachowane w dobrym stanie. Młyn można zwiedzać samemu, bądź za dodatkową opłątą skorzystać z przewodnika.
Dodatkową atrakcją jest mieszcząca się na parterze budynku restauracja, gdzie można zjeść gorący, regionalny posiłek, i nie tylko.

Z Młyna pojechalismy, kawałeczek dalej, do Jasienia (dzielnica Ustrzyk Dln.), gdzie znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Bieszcadzkiej. Jest tam murowany, barokowy kościół, pochodzący z 1743 roku przy którym prowadzi droga krzyżowa. Sanktuarium w tym miejscu zostało utworzone w dniu 6 lipca 1968r. przez Kardynała Karola Wojtyłę i księdza Biskupa Ignacego Tokarczuka.
Stamtąd pojechalismy do Centrum, gdzie pomiędzy opadami, spacerowaliśmy głównie pomiędzy kawiarenkami - szukając schronienia przed deszczem. Po obiedzie w wjednej z lokalnych knajpek pozostało nam do zwiedzenie jeszcze jedno miejsce, gdzie warunki atmosferyczne w żaden sposób nie przeszkadzały. Jak się okazało, pozostawienie na sam koniec do zwiedzania Muzem Przyrodniczego Bieszczadzkiego Parku Narodowego, było strzałem w dziesiątkę. Kilka metrów przed wejściem dopadła nas ulewa, wobec czego nie spieszno nam było stamtąd wychodzić.

Muzem to jest naprawdę godne obejrzenia. Jest ono zlokalizowane na kilku poziomach, na których zgromadzono różne, ciekawe i niepowtarzalne ekspozycje. Nie będę tego opisywał, gdyż zachęcam do odwiedzenia. A na prawdę warto. Niestety nie mam żadnych fotografii z tego muzem, gdyż jest tam zakaz używania lampy błyskowej, a ponadto samo fotografowanie jest dodatkowo płatne - co dla mnie jest bezsensowną decyzją.
Po wyjściu na zewnątrz, przywitało nas świecace słoneczko, co pozwoliło na kolejny spacer po mieście.


