Niekapryśna Babia Góra
I DZIEŃ
Wyruszamy do Krakowa o godz. 7.30. Stamtąd szczęśliwie wskakujemy do PKS-u jadącego do Zawoi. Dwa bilety do Policznego i można się wygodnie rozsiąść. Niestety... dwa przystanki przed końcem podróży bus zalicza stłuczkę. Jesteśmy zmuszeni do kontynuowania drogi pieszo po asfalcie... Po dotarciu do Policznego następuje zmiana planów. Wybieramy szlak wprost do Markowych Szczawin przez Sulową Cyrhlę. Droga spokojnie wiedzie przez las., typowym beskidzkim szlakiem. Idzie się bardzo przyjemnie, wspaniała pogoda dodaje animuszu. W pewnym momencie wchodzimy na teren Babiogórskiego Parku Narodowego. Podążamy sumiennie oznakowanym szlakiem. Staje się on coraz to bardziej stromy. Idziemy ułożoną ścieżką - dylówką. Wygląda jakby ułożone schody. Nie powiem... szło mi się bardzo przyjemnie. Dochodzimy do momentu, gdy naszym oczom ukazują się schody z poręczą. W tym momencie mijamy turystów (podczas tak wspaniałego dnia na tym szlaku minęliśmy zaledwie kilku(!) ludzi). Gdy zbliżamy się jednak do schroniska słyszymy gwar. To, co zastaję przy budynku wzbudza we mnie nie smak. Cóż się dziwić - najbardziej popularna góra - a pora dnia taka, że ludzie muszą być. Odpoczywamy chwilę przed schroniskiem, następnie udajemy się do zarezerwowanego pokoju. Jutro o 7.00 zamierzamy wejść na szczyt Diablaka.
II DZIEŃ
Plan pobudki dnia poprzedniego dochodzi do skutku i o godz. 7.00 meldujemy się przed schroniskiem, by zacząć wspinać się na szczyt. Wybieramy Akademicką Perć - szlak, który był moim planem odkąd zacząłem planować wycieczkę na Babią Górę. Początkowo szlak zmierza tzw. Górnym Płajem, więc idzie nam się bardzo przyjemnie. Po kilkunastu minutach dochodzimy do rozwidlenia dróg. W prawo odchodzi żółty szlak. Od razu wspina się po kamiennych schodach szybko zdobywając wysokość. W pewnym momencie mijają nas turyści schodzący(!) Percią i jeden Pan, który wyprzedza nas w drodze na szczyt. Raz po raz oglądamy wspaniała panoramę, robiąc przerwy na wyrównanie oddechu i zrobieniu kilku ujęć. Dochodzimy do momentu, gdy zaczynają się łańcuchy. Pierwsze nie sprawiają większych trudności przy takiej pogodzie jaką my mieliśmy. Następne trudności też pokonujemy całkiem sprawnie. Zwracamy uwagę, gdzie kładziemy stopy i jak trzymamy się łańcuchów i bez problemu mijamy kolejny etap z ułatwieniami. Dochodzimy w końcu do Czarnego Dzioba - pionowej skały, którą pokonujemy za pomocą kilku klamer i łańcuchów. Dajemy sobie doskonale radę. Teraz czeka nas tylko mozolna wspinaczka po kamiennych "schodach". Czujemy już zbliżający się szczyt. Mijamy Kapliczkę Matki Bożej - stąd już tylko kilka chwil dzieli nas od zachwytu nad cudowną panoramą ze szczytu Diablaka. O JEST! Tatry! - Wykrzykuję w stronę towarzyszki. Zdobyliśmy Diablak. Wymieniamy kilka zdać z turystą, który nas wyprzedził. Wzajemna wymiana ujęć i zostajemy na szczycie zupełnie(!) SAMI! Cały szczyt dla nas. Po chwili minęła nas grupka osób i znów zostaliśmy sami, aż do naszego zejścia. Odpoczywaliśmy i zachwycaliśmy się pięknem panoram jakie można zobaczysz z Diablaka. Cudowne słońce i widoczność tylko potęgowały wrażenia. Po jakimś czasie należało się zbierać, gdyż w oddali wiedzieliśmy deszcz, a prognozy w schronisku także zapowiadały opady na godz. 11.00. Zostało nam coś ok. 2 godzin, więc spokojnym tempem oddalaliśmy się od Babiej Góry w kierunku Przełęczy Brona. Tym razem spotykaliśmy coraz to więcej turystów, którzy szli w przeciwnym kierunku. Po godz. 10.00 zameldowaliśmy się przy schronisku. Kolejną część dnia przeznaczyliśmy na odpoczynek. Po południu mieliśmy okazję uczestniczyć we Mszy św. prowadzonej przez młodzież odbywającą rekolekcje taneczne.
III DZIEŃ
Po śniadaniu udaliśmy niebieskim szlakiem w kierunku Przełęczy Krowiarki. Po drodze zboczyliśmy na chwilę do Mokrego Stawku. Na prawdę piękny widok. Warto nałożyć te kilkanaście minut, by zobaczyć ten rejon. Z Przełęczy Lipnickiej początkowo lasem, później asfaltem dotarliśmy do Policznego. Stąd PKS zabrał nas prosto do Katowic.
__________________________________________________
Długo oczekiwany wyjazd. Piękne okoliczności, niezapomniana panorama ze szczytu. Cudowna pogoda. Czego chcieć więcej... Teraz planujemy kolejne wycieczki, myśląc już o wschodzie słońca na Diablaku...