14. Góry Świętokrzyskie 2009 - cz. 4
23.04 - rano biegiem do autobusu i przejazd do Zagnańska. Stąd, spod budynku byłego dworca PKP zielonym szlakiem do najsławniejszego polskiego dębu. Bartek mimo swego sędziwego wieku nadal przezentuje sie okazale mimo wielu "szczudeł", na których się opiera. Powrotna droga wiodła mnie przez lasy, nieoznakowanymi drogami i ścieżkami, czasem bezdrożem obok żródełek krzystalicznie czystej, zimnej wody, krzyża partyzanckiego na Sosnowicę. Stąd czerwonym szlakiem przez Wiśniówkę i wieś Dąbrowa, do szosy, której przebudowa dokładnie zdemolowała dalszy przebieg szlaku. Tu autobus i powrót do Kielc.
24.04 - przez Karczówkę, Białogon, Patrol, Jaskinię Raj, Czerwoną Górę do Chęcin. Zatem plecak na plecy i w drogę. Początek u stóp Karczówki, dokąd ze schroniska dojechałem autobusem komunikacji miejskiej (chyba 22). Tym razem cała wędrówka biegła czerwonym szlakiem zaczynającym sie właśnie u stóp Karczówki, szeroką, kamienistą aleją, od kamienia z wyrytymi słowami zachwytu Stefana Żeromskiego. Ze szczytu wzgórza, a zwłaszcza z platformy widokowej rozciąga się panorama Kielc - dzielnica Herby. Kościół i klasztor stanowią obecnie (od 1933 r) wraz z otaczającym je starodrzewiem sosnowym (ok.150 lat) rzezerwat przyrody. Warto zajść na chwilę do kościoła, żeby zobaczyć jedyną w swoim rodzaju figurę św. Barbary, wykonaną z jednej bryly ołowiu, wydobytej właśnie na Karczówce - wg legendy przez upartego górnika Hilarego Malę, w miejscu, gdzie ukazali się mu i zniknęli konni rycerze. Dalsza droga zaprowadziła mnie do Białogonu, początkowo osady przemysłowej, a obecnie dzielnicy Kielc. Już z daleka widać wieże kościola parafialnego, ale mnie szlak zaprowadził w miejsce, którym się zachwyciłem. Mały, drewniany kościółek p.w. Przemienienia Pańskiego zbudowany w stylu zakopiańskim, obok miniaturowa dzwonnica. Wszystko to zapiera dech, ale i zaskakuje swoją obecnością tak daleko od Tatr. Nieopodal pomnik Stanisława Staszica - można być zaskoczonym mnogością Jego pomników, ale pamiętajmy, że to On był twórcą potęgi przemysłowej regionu świętokrzyskiego. Dalej było wzgórze Patrol, a za nim "główne danie" okolic Kielc - Jaskinia Raj. Nie popiszę się zdjęciami Jaskini - zakaz fotografowania wewnątrz. Udało mi się zdobyć bilet i mogłem z jedną z ostatnich grup wejść "do raju" (za życia). Warto było - jaskinia ze względu na stan zachowania nie ma sobie równych. Stąd, wciąż czerwonym szlakiem przez Czerwoną Górę, po około dwu godzinach Chęciny. Uwaga - po wyjściu z lasu można zgubić znaki szlakowe - tu dobrze jest dokładnie przyjrzeć się mapie i np. znależć stojący nieopodal (po prawej) krzyż. Zresztą, tu jest już łatwiej - widać Chęciny. Ostatecznie można na przełaj. W schronisku PTSM usłyszałem "nie ma miejsc" (zresztą dooość opryskliwie). Znalazłem zastępcze miejsce - miła Pani udostępniła mi pokoik, który zwykle nie jest oddawany turystom - bardzo, bardzo Jej dziękuję. To było miłe zakończenie dnia.
25.04 - być w Chęcinach i nie zobaczyć Zamku, to jak "być w Rzymie i ...". Zatem na początek Zamek, ale przedtem Rezerwat Góra Zelejowa. Skalna ściana - do niedawna kamieniołom. Pionowe, poszarpane ściany i widok w kierunku wzgórz tworzących Chęcińsko-Kielecki Park Krajobrazowy wart jest niewielkiego w sumie wysiłku. Powrót, Zamek, wejście, zwiedzanie, kilka zdjęć (na jednym z nich widać Kielce). Wyszedłem wschodnią furtką i grzbietem Góry Zamkowej, bez znaków, poszedłem w kierunku Starochęcin. Około 300 metrów od zamku, w lewo od ścieżki grzbietowej zaintrygował mnie niewysoki kamienny murek. Okazało się, że za nim znajduje się kirkut - cmentarz żydowski. Niestety, nie jest ani chroniony, ani dostatecznie utrzymany. Część macew powywracana, ale też na niektórych zauważyłem leżące kamyki - ślad pamięci żyjących. W Starochęcinach zamierzałem zwiedzić kościół p.w. św. Stanisława z końca XVII w. I znów, jak w wielu innych miejscach, wszystko pozamykane. Za to niemałym zaskoczeniem były dźwięki autentycznego clarionu z dzwonnic (była godzina 12-ta). Próbowałem dowiedzieć się, czy odzywa się częściej, bez skutku. Dalej na szlaku był obronny dwór, zbudowany w początkach XVII w. Za nim most nad Nidą i Skansen w Tokarni. Nie opisuję go - internet zawiera wszystko, co na jego temat warto wiedzieć. Zwiedzanie, chwila pobytu w karczmie, jakieś picie (bezalkoholowe) i wracam. Ten dzień był udany, ciekawy i wypełniony do cna.
26.04 - dziś "główne danie" to Jaskina Piekło. Niebieskim szlakiem z Chęcin przez Górę Zelejową (jeszcze raz wspaniałe widoki) do Jaskini. Usytuowana w skalnym zboczu Góry Żakowej, niewielka, łatwo dostępna, ale w efekcie bez szaty naciekowej, stalaktytów, pourywanych przez "szanujących się turystów". Jak w wielu takich miejscach śmieci, ślady ogniska, aż wstyd. Jednak ciekawa, z wieloma kominami wiodącymi do jej wnętrza. Na tej trasie niemiłe zaskoczenie - ktoś chyba niezbyt rozgarnięty wyznaczył trasę rajdu terenowego quadów i motocykli - efekt - szlak rozjeżdżony do granic możliwości i konieczność nasłuchiwania i uskakiwania przed nadjeżdżającymi wyścigówkami. Ale veni, vidi i dalej w trasę przez Szewce (tu bez znaków) na przełęcz pod Bielnią, skąd m.in. widok na zamek chęciński i Kielce, czarnymi na Zieloną, skąd niebieski szlak na Patrol, z niego do Białogonu. Tu miałem dość wrażeń, opadło mnie zmęczenie, a więc autobusem dojechałem do schroniska w Kielcach.
27.04 - rano autobus do Mąchocic Scholasterii, skąd rozpoczęłem wędrówkę do Świętej Katarzyny. Czerwonym szlakiem, przez szczyt Radostowej ze wspaniałymi widokami, Wymyślonej z wapiennymi wypływami, z której widok tak daleki, że aż trudny do uwierzenia - kilkadziesiąt kilomerów - Kielce, Daleszyce, Pasmo Borzechowskie i dalej, a wszystko "pod nogami". Na szlaku ciekawe spotkania, napotkana przy zejściu z Wymyślonej pani powiedziała mi o ciekawym pomniku w Krajnie. Poszedłem - napotkałem tam chyba jedny w Polsce pomnik Pp. Grzegorczyków - poetów ludowych. Powrót do czerwonego szlaku na Przełęcz Krajeńską , skąd do Świętej Katarzyny. Droga warta przebycia, choćby dla fantastycznych widoków ze szczytów.
28.04 - idę ze Świętej Katarzyny do Bodzentyna. Idę oczywiście niebieskim szlakiem wiodącym przez Park Świętokrzyski. Dla każdego, kto ceni sobie puszczańskie szlaki w odróżnieniu od deptaka na Łysicę, ten szlak mogę polecić. Nie trzeba przebyć go w całości, po około godzinie wędrówki od bramy Parku rezerwat Czarny Las. Ludzie, to jest COŚ. Szum drzew, ptaki, strumyki, powalone pnie, zapach - kwintesencja wolnej przyrody. Wędrowałem sam, w ciszy rezerwatu, usiadłem sobie na krawędzi ścieżki i słuchałem, przyglądałem się, żeby zanieść ten widok, te dźwięki i zapachy do domu. Po długiej przerwie wreszcie ruszyłem w dalszą drogę. Niedaleko od rezerwatu jest Modrzewina Zielińskiego. Tu okropny widok - las spalony na dużej powierzchni - kikuty wspaniałych drzew i miejsce, w którym nastąpiło podpalenie.To był dla mnie, starego harcerza, wstrząs, jak można zrobić coś takiego. Dalej była Miejska Góra, skąd, z wysoka widać Bodzentyn. Zejście, schronisko, z osadem wyniesionym z pożarowiska. Jeszcze tego dnia poszedłem "w miasto" - Rynki, ruiny Pałacu Biskupów, zabytkowe chałupy, pomniki.
29.04 - jeszcze raz do miasta, na powtórkę wczorajszej po nim wędrówki, drobne zakupy i koniec trasy. Autobusem do Skarzyska-Kamiennej, pociąg, dom. Wpomnienia, wspomnienia, zdjęcia, drobne pamiątki.
P.S. Przepraszam za stosunkowo szczupłe opisy tras, wrażeń i odwiedzonych miejsc, ale chyba przyznacie, że i tak jest tego dużo.